Zaryzykuję, ale uważam że The Sixth Sense to arcydzieło kinematografii. Nie jestem tu od oceny poziomu produkcji (okiem eksperta), lecz od zwykłego ludzkiego odbioru dzieła. Wprowadzając jednak, bo warto: Jako dziecko, mając bodaj 7 lat, obejrzałem ten film po raz pierwszy. Byłem przerażony i do dziś uważałem go za horror, niesamowicie dobry i straszny. Dopiero po dekadzie, w 2022, mając już 17 lat, podszedłem do filmu raz jeszcze, coś mnie pokusiło, i to była cholernie dobra decyzja. Szósty zmysł jest fundamentem mojego dzieciństwa, rodzice nigdy nie zakazywali mi oglądać filmów z określonym kwadracikiem, wychowałem się w ten sposób wolny, za co jestem bardzo wdzięczny. Wracając, raptem teraz, pod koniec filmu, zrozumiałem całość; MAGIA, DRŻĄCE CAŁE CIAŁO, to był finał, który trzyma mnie do chwili obecnej. Piszę ten wpis niemal tydzień po spektaklu, wciąż nie mogę wyjść z zachwytu. Czemu? Przede wszystkim przez spektakularną grę i gwiezdny talent Haley'iego Joel Osmenta, znaleziony przypadkiem, jak większość talentów, zrobił coś, czego większość entuzjastów dobrego kina nie zapomni, najprawdopodobniej, nigdy. Gra emocjami z udziałem 11-LATKA to dowód na to, że są młodzi ludzie, zdolni robić robotę lepszą niż nie jeden doświadczony aktor. Osment wygląda po pierwsze: niewinnie i rozczulająco. Po drugie: połączenie go z Brucem Willisem i innymi aktorami, tak ostatecznie grającymi - dało crystal mix-master. Szósty zmysł trzyma w napięciu jako thriller, porusza metafizyczny aspekt życia, bo czy zmarli rzeczywiście mogą poruszać się między nami? Żyjącymi? Ten wątek poruszył inny recenzujący, więc pominę go, ale doceniam, że ten temat jest głównym zawiązaniem fabuły w filmie. Kolejną sztuczką jest historia w produkcji, poznajemy ją bardzo naturalnie, lokalnie i znów - niewinnie. Atmosfera jest budowana blisko odbiorcy, namacalnie - co jest świetne w moim mniemaniu. Ostatecznie - zamach na fabułę w finale. (Plot *****) wyraz dzisiaj nadużywany zarówno językowo jak i w filmach, ale w 1999 r. u Shyamalana zamaskowany - D O S K O N A L E. Przeżyłem, nie do objęcia stwierdzeniem, szok, efekt wzmocniła myląca "znajomość" filmu z wieku dziecięcego. A właśnie, mówiąc jeszcze o dziecku: Osment to talent nagrodzony NOMINACJĄ do Oscara (w wieku jedenastu lat), aktor, któremu definitywnie przyznaję koronę, tron dla dziecka, które w historii kina, które znam, zagrało przecudownie. The Sixth Sense to arcydzieło, powtarzam, kocham, miłuję <3 i pozdrawiam. Tristan.