Wiem, że słabe udźwiękowienie było chorobą polskiego kina lat 90., ale w "Szamance" jest ono po prostu fatalne nawet, jak na film z 1996 roku. Podobno sam Żuławski zażyczył sobie nagrywania dialogów na planie bez dogrywania ich w studio, gdyż miało to zwiększyć autentyczność tych dialogów. No i mam poważne wątpliwości, czy cel został chociaż częściowo osiągnięty, bo kwestii wypowiadanych po prostu nie słychać - są zagłuszane albo przez muzyką (skądinąd niezłą), albo przez dźwięki otoczenia, lub są po prostu za ciche. Jestem w stanie wyobrazić sobie frustrację i wkurzenie widzów na pokazach kinowych, którzy nie mieli możliwości cofnąć sobie filmu w playerze i wielu dialogów mogli nie dosłyszeć, nie mówiąc już o oglądaniu tego filmu w telewizji. W ten sposób spaprano film z potencjałem, osobiście mam też zastrzeżenia do zbyt dużej liczby i długości scen seksu, ale na ten temat to już chyba wszystko zostało powiedziane. Zastanawiam się, czy przy dzisiejszych możliwościach technicznych byłoby możliwe cyfrowe poprawienie dźwięku. Pewnie byłoby, tylko pytanie brzmi : czy się to komukolwiek by opłacało?