Niesmak, ktoś powinien zawiadomić organizacje ochrony zwierząt. Oprócz tego sam film bardzo dobry
Dzięki za "spoiler".
Jeśli rzeczywiście mordują tu zwierzaka to z premedytacją nie oglądnę tego filmu, chociaż chciałem.
Dzięki za przestrogę!
"Mr. Tarr claimed in a 2001 interview that the cat was not harmed during the film and was now living with him, it is clearly in distress. Tarr insists, that scene was done humanely under a vet's supervision."
Jasne - rozumiem.
Scena jest długa i okrutna - nie dziwię się, że ktoś nie chce tego oglądać.
Pozdrawiam!
Mój ojciec ma rację, obecnie na świecie nie ma już prawdziwych mężczyzn tylko są same c.... . Serio serduszko pęka bo zabiją zwierze ? Już widzę, jak żona biegnie do sąsiada by głowę karpiowi obciął.
Czemu zaraz "obojętność"? To, że mogę na coś patrzeć oznacza automatycznie, że jest mi to obojętne i żadnych we mnie uczuć nie wzbudza? Wzbudza, ale jednak "twardym trza być, nie miętkim" i nie odwracać wzroku.
Użytkownikowi Kubyra chodziło chyba o coś innego, a ta obojętność, o której piszesz, zapewne byłaby dla ojca użytkownika Kubyra (i jego samego) podstawą do nazwania Cię "ciotą", odmówienia "prawdziwej męskości" itd.
Hę? Chyba raczej ew. brak obojętności, emocjonalne podejście do takich scen mogłaby być podstawą do nazwania kogoś "ciotą" lub podobnie. I, cóż... Trochę się z tym zgadzam. Bo czym innym jest troszczenie się o zwierzęta i niezgoda na ich złe traktowanie, a czym innym delikatność niepozwalająca nawet na obejrzenie W FABULARNYM FILMIE (gdy wiadomo, że to jest na niby) sceny to przedstawiającej. Jasne, że nie każdy musi być twardzielem, ale to uważam za przesadę...
Masz rację, z tą "obojętnością" w poście wyżej to oczywiście mój błąd. Z resztą Twojej wypowiedzi się nie zgadzam. Delikatność nigdy nie może być podstawą do wyrażania się pogardliwie o kimkolwiek, nawet jeżeli zgodzilibyśmy się, że jest to delikatność nadmierna.
Dobra, zatem nikogo "ciotą" nie nazwę, przynajmniej dopóki nie założy rurek :) Ale być nadmiernie delikatnym nie należy po prostu...
Pierwsze zdanie poczytuję jako żart. Co do drugiego nasuwa się pytanie: A dlaczego niby? ;)
Bo świat jest brutalny i życie jest brutalne... Niestety. Zapytam przekornie: czy widok cierpiących - naprawdę, nie na niby, jak kot w filmie - ludzi, widywany w codziennych wiadomościach też jest aż takim problemem? Idę o zakład, że nie...
A mi taka romantyczna postawa imponuje, szanuję ją i doceniam, sądzę, że może zmieniać, obłaskawiać ten brutalny świat (vide choćby "Biały Bóg"). Kropla drąży skałę. No ale cóż, tu jest między nami różnica przekonań i pewnie nic się nie da z tym zrobić.
Chyba się nie zrozumieliśmy... Ja też rozumiem niezgodę na maltretowanie zwierząt i tez się na to nie zgadzam. Chodzi mi tylko o bycie odrobinę twardym - ot, tyle, by móc np. tę scenę z kotem obejrzeć. Podobnie chociażby z widokiem krwi - są ludzie mdlejący na widok kilku kropli. Też, uważam, nie wypada tak robić, mówiąc delikatnie, i należy próbować choć to zwalczyć.
Jeżeli taka osoba uzna, że wrażliwość, o której mówimy, jej ciąży i przeszkadza funkcjonować w brutalnym świecie, to jasne, niech próbuje "się odczulać". Jeżeli zaś uzna, że dobrze sobie radzi i dobrze się czuje ze swoją delikatnością, to też spoko i nie można taj osobie kazać się zmieniać. Myślę, że możemy tutaj zakończyć, w każdym razie ja nie mam już nic do dodania i to mój ostatni komentarz. Pozdrawiam!
Naturalnie, że nikogo nie należy zmuszać, ale... Powiedzmy, że taka osoba powinna uznać, że jej to ciąży :) Pozdrawiam i dziękuję za rozmowę.
Kubyra widocznie jest osobą muszącą podkreślać na każdym kroku swą pseudomęskość, która objawia się poprzez cofnięcie się do bycia barbarzyńcą, a nie człowiekiem walczącym ze eskalacją przemocy. Czyżby jakieś kompleksy Kubyra?