Nowy "szatan.." jest po prostu tragiczny. Jestem fanem starej wersji, którą można oglądać na okrągło, a ten badziew to jakaś parodia. Jakbym miał wyliczać jego słabe punkty to zabrakłoby dnia.
musze sie zgodzic wyszło to tragicznie , po co tyle zmian ? Te piosenki sa okropne , zero klimatu z ksiazki czy nawet filmu . Nie podba mi sie ale to kwestia gustu
Ta nowa wersja mnie strasznie rozczarowala. Przez wiekszosc dziecinstwa ogladalam czesto starego Szatana, a ta...no rozpacz MJimo, ze wersja z lat 60 byla nie do konca zgodna z ksiazka...to byla po prostu kawalkiem dobrego filmu.
Czy mi sie zdaje, czy w spisie filmow nie ma tego Szatana?? :((
Miało być tak pięknie a wyszło...
Zacznijmy od wielkiej klapy jaką przedstawił nam pan Tarnas. Pierwszym błędem było samo zrobienie tego filmu. Mieliśmy już świetnego Szatana z 1960 roku a pan Tarnas nam go zniszczył. Jest tyle świetnych książek a tu znowu Sztan.
Film okazał się wielką klapą. Miał być w kinach skończyło się na tym, ze film za ok 6,5 mln zł (koszt razem z serialem) poszedł do Telewizji a mogliśmy go oglądać w którąś niedziele. Żenujące aktorstwo z Bartoszem Fajge na czele. Jeżeli ten człowiek myślał, że zmierzy się z starym odtwócą szatana to moje kondolencje. Gra sztucznie. Dalej: fatalny scenariusz z tymi głupawymi i żenującymi piosenkami - ludzie po co to komu to ma byc film familijny a nie muzyczny. Podsumówując stwierdzam, że jest to jeden z najgorszych filmó roku.
Niestety, podzielam wszystkie twoje uwagi, a dołożyłbym jeszcze marną, sztuczną grę Malajkata oraz - nad czym ubolewam (bo go bardzo lubię) - także Globisza. Mam wrażenie, że infantylną, wodewilową konwencję (powtarzanie przez "chórek" kwestii bohatera) sprowokowały wsadzone nie wiadomo po co piosenki, ewidentnie nieprzystające do epoki i klimatu opowieści. Pośród oceanu krytyki, jaka należy się autorom filmu, warto jednak odnotować miły ukłon twórców pod adresem scenarzystki i reżyserki pierwszej wersji filmu z roku 1960 - Marii Kaniewskiej i obsadzenie jej w epizodzie. Szkoda tylko, że remake nie sięga do pięt pierwowzorowi pani Kaniewskiej.
To jest najgorszy film jaki w życiu widziałam. Przed chwilą ponownie próbowałam, bo bardzo lubiłam książkę. I starą wersję też. Ja nie wiem co poszło nie tak, ale to jest pod każdym względem tragedia.
A ja nic nie wiedzialam o nowym 'Szatanie...' z tego co tu widze, nic nie stracilam. Moze i nie obejrze wiec...i tak mi sie przykro robilo ogladajac swietna ekranizacje z 60 roku, bo powiesc ta Makuszynskiego obok 'Niewiarygodnych przygod Marka Piegusa' byla moim najukochanszym dzielem dziecinstwa. Czytalam ksiazke nieskonczona ilosc razy, nadal mam pogiete strony(juz nie jako ksiazka-calosc) dziela Makuszynskiego w pokoju i w ekranizacji tej zabraklo mi nieco ducha Kornela, ale tylko nieco. Zdaje mi sie, ze po prostu zadna ekranizacja nie jest warta tej ksiazki.