Ta kreskówka o twórcach kreskówek na pewno nie zasługuje na te wszystkie pochwały, jakie zbiera.
Czy to jest film dla dzieci? - na pewno nie. Dlaczego? W kilkunastu scenach bowiem pojawia się motyw z:
* - paleniem papierosów (w tym przez głównych bohaterów),
* - z alkoholem - naliczyłem aż 48 ujęć (niektóre trafiające do małego widza wprost, bo główni bohaterowie to robią, niektóre niejako podprogowo - kieliszki/butelki z alkoholem stanowią tło akcji pierwszoplanowej),
* - patologią w rodzinach (przemoc fizyczna, kłótnie, alkoholizm),
* - holocaustem podczas II wojny światowej,
* - śmiercią jednego z głównych bohaterów i członków jego rodziny.
Dlaczego dzieci mają być karmione takimi obrazami?
Sceny zabawnych i powszechnie lubianych przygód Mikołajka, którymi nasycony jest zwiastun, tak naprawdę są wciśnięte jako przerywnik, w zdecydowanie mniej zabawnej (i dla dziecka zwyczajnie nudnej) historii, dotyczącej współpracy Sempègo i Goscinnego.
Poza tym jeśli dziecko idzie na film o podtytule „Skąd się bierze radość?”, to konkluzja powinna być dziecku jasno podana w finale filmu, a to zostało pominięte. Dorosły widz może się domyślić, że chodzi być może o przyjaźń, satysfakcję z pracy, (rodzinę raczej nie - no chyba, że uwzględnimy tego dziadka, który sam sobie skręcał papierosy) w sumie sam do końca nie wiem, jaki był zamysł...
Być może, jeśli nie dla dzieci, jest to w takim razie film dla dorosłych? W moim mniemaniu również nie. Dla dorosłego widza jest zbyt infantylny – jest to zwykła, płaska kreskówka, w której wszystko zostało przedstawione nader powierzchownie.
Z całą pewnością Francja chciała upamiętnić swoich twórców, jednak nie jestem przekonany, czy należą oni do takich bohaterów narodowych, których życiorysy powinno się oglądać w kinie.
Klasa komentarz, nie ma co. Dla mnie, jako rodzica, który chciał zabrać swoje dzieci na ten film, opinia Hawkensa jest bardzo pomocna. Ale pewnie, internetowy kozak zza swojego ekranu potrafi tylko obrażać. Miłego wieczoru.
I nie mierz swoją miarą to że ty nie potrafisz wyrażać skrajnych opinii nie znaczy że ja też tak mam i chowam się za ekranem;) mogę cię obrazić osobiście jeśli wolisz
To miał być film dla dzieci, ale niestety nie był. Wszyscy wyszli z kina zdegustowani. Nie na to przyszli.
No cóż zależy jakie dzieci moje wyszły zachwycone a mają 5 i 8 lat... Także wiesz co kto lubi już pisałem wyżej jest Netflix można oglądać bardziej przystępne bajeczki
Ja mam luz na wiele rzeczy, ale potwierdzam - właśnie wyszłam z kina z dziećmi - papierosy i kieliszki to pierwszoplanowi bohaterowie filmu dla dzieci. Niesmaczne to było. Sama scena rozpoczynająca film: "Co pijesz? To po kieliszeczku? Humor ci się zaraz poprawi, jak wypijesz. To po kieliszeczku." - Mniej więcej tak się zaczyna film i co chwila papieros i popielniczka z petami. A że mi się nie wydawało, potwierdziła scena z sali kinowej - film się skończył, włączyły się światła, a mała dziewczynka w rzędzie przed nami włożyła do buzi patyczek po lizaku i mówi do mamy: "Mamo, zobacz, palę papierosa!" A w ogóle to nudnawy był ten film, chociaż, przyznaję, miał swój urok. Dla zagorzałych fanów Mikołajka. Inni się zawiodą.
Jest to film z przepiękną, niespotykaną grafiką bazującą na oryginalnej wersji książkowej. Absolutne mistrzostwo, każdy kadr to 100/10.
Świetny polski dubbing.
Fantastyczne animacje, scenki z książek. Idealnie oddany charakter tych książek
Dokonali czego niemożliwego.
Moje ALE:
Nie podobają mi się przeplecione wątki biografii Sempego i Goscinnego. Lubię filmy biograficzne i lubię animacje, ale połączenie ciężkiej biografii z pogodnym, zabawnym na maxa filmem o Mikołajku jest dla mnie niestrawne.
Podczas seansu cała sala pełna dzieciaczków zaśmiewała się do rozpuku na scenach z Mikołajkiem, a jak wchodziły ciężkie fragmenty biografii twórców, to byli znudzeni, biegali po schodach, wychodzili do łazienki, ganiali się znudzeni po pustych rzędach. Mnie jako dorosłą osobę też strasznie irytowały te wstawki. Chodzę na animacje, by się zanurzyc w pięknej grafice, animacjach, lekkich, delikatnych treściach, które odstresowują dorosłą osobę, a nie taki roller caster - 3 minuty "gagów" z Mikoajka i 5 minut ciężkiej biografii, studzącej pogodny nastrój. Bez tych wstawek film miałby u mnie 10/10 a z nimi takie 5/10, przez to, że jest niestrawny. To tak jak w gotowaniu. Oba składniki mogą być pyszne np śledź w cebulce i lody czekoladowe, ale nikt tego nie miesza w jednej miseczce i nie je jako przystawko-deseru.
Jest to film z przepiękną, niespotykaną grafiką bazującą na oryginalnej wersji książkowej. Absolutne mistrzostwo, każdy kadr to 100/10.
Świetny polski dubbing.
Fantastyczne animacje, scenki z książek. Idealnie oddany charakter tych książek
Dokonali czego niemożliwego.
Moje ALE:
Nie podobają mi się przeplecione wątki biografii Sempego i Goscinnego. Lubię filmy biograficzne i lubię animacje, ale połączenie ciężkiej biografii z pogodnym, zabawnym na maxa filmem o Mikołajku jest dla mnie niestrawne.
Podczas seansu cała sala pełna dzieciaczków zaśmiewała się do rozpuku na scenach z Mikołajkiem, a jak wchodziły ciężkie fragmenty biografii twórców, to byli znudzeni, biegali po schodach, wychodzili do łazienki, ganiali się znudzeni po pustych rzędach. Mnie jako dorosłą osobę też strasznie irytowały te wstawki. Chodzę na animacje, by się zanurzyc w pięknej grafice, animacjach, lekkich, delikatnych treściach, które odstresowują dorosłą osobę, a nie taki roller caster - 3 minuty "gagów" z Mikoajka i 5 minut ciężkiej biografii, studzącej pogodny nastrój. Bez tych wstawek film miałby u mnie 10/10 a z nimi takie 5/10, przez to, że jest niestrawny. To tak jak w gotowaniu. Oba składniki mogą być pyszne np śledź w cebulce i lody czekoladowe, ale nikt tego nie miesza w jednej miseczce i nie je jako przystawko-deseru.
Jest to film z przepiękną, niespotykaną grafiką bazującą na oryginalnej wersji książkowej. Absolutne mistrzostwo, każdy kadr to 100/10.
Świetny polski dubbing.
Fantastyczne animacje, scenki z książek. Idealnie oddany charakter tych książek
Dokonali czego niemożliwego.
Moje ALE:
Nie podobają mi się przeplecione wątki biografii Sempego i Goscinnego. Lubię filmy biograficzne i lubię animacje, ale połączenie ciężkiej biografii z pogodnym, zabawnym na maxa filmem o Mikołajku jest dla mnie niestrawne.
Podczas seansu cała sala pełna dzieciaczków zaśmiewała się do rozpuku na scenach z Mikołajkiem, a jak wchodziły ciężkie fragmenty biografii twórców, to byli znudzeni, biegali po schodach, wychodzili do łazienki, ganiali się znudzeni po pustych rzędach. Mnie jako dorosłą osobę też strasznie irytowały te wstawki. Chodzę na animacje, by się zanurzyc w pięknej grafice, animacjach, lekkich, delikatnych treściach, które odstresowują dorosłą osobę, a nie taki roller caster - 3 minuty "gagów" z Mikoajka i 5 minut ciężkiej biografii, studzącej pogodny nastrój. Bez tych wstawek film miałby u mnie 10/10 a z nimi takie 5/10, przez to, że jest niestrawny. To tak jak w gotowaniu. Oba składniki mogą być pyszne np śledź w cebulce i lody czekoladowe, ale nikt tego nie miesza w jednej miseczce i nie je jako przystawko-deseru.
Rozumiem, że Twoje dziecko nigdy nie widziało dorosłego z papierosem albo lampką wina? Chcesz ustrzec swoje dziecko przed potknięciem się o drobne kamienie? Jak tak to gdy będzie dorosłe potknie się o ziarnko piasku. W Twój sposób można spuentowac większość Mikołajkowych przygód - wagary, bijatyki, brak wzajemnego szacunku, cięte riposty itd itp. A to jest zwykłe życie. Zabierz to wszystko dziecku sprzed oczu i pozostaw lukier, resztę pokaż dopiero na 18 urodziny, z pewnością nie dozna szoku.