No pierwszy chyba film Bolla który da się oglądać. Owszem, flaki i krew z galaretką oraz kręgosłup na wierzchu to chyba jego podpis elektroniczny, ale na prawdę, albo go oświeciło albo się czegoś nauczył robiąc te filmy. Nie będę chwalił dnia przed zachodem słońca, bo nie wiem co następnego nakręci, a że on raczej z tych przekornych, to można się po nim wszystkiego spodziewać. Ogólnie nie jest tak źle.