Rob Letterman zrobił dwie kupy:) dolota i rybki z ferajny. Daleko tej produkcji od książkowego orginału, a polski dubbing to troche padaka. Rozwalają żenujące stare żarty wojskowe "ile ma par butów i z czego" albo" żołnierze do broni, tylko gdzie bronia" :/ beznaadziejne odniesienie "nie ze mną te numery bruner" które ani nie śmieszą ani nie bawią, a już mało mają wspólnego z fabułą, która nawiasem swoim jest cienka jak barszcz.

Bo oto chyba producentom wydaje się w dzisiejszych czasach, że jeśłi największy beznadziejny i oklepany scenariusz przerobimy na bajke animowaną ze zwierzaczkami to wszystko będzie cacy. Niestety nie. :/ I na końuc tekst że 30 gołębi zostało odznaczonych na wojnie. No nie powiem spoko to wygląda wobec poprzednich 90 minut filmu, bo wygląda to tak, że gołębie za to, że nie dały się złemu generałowi jastrzębiowi i jego bandzie mieszkającej przy armacie z pomocą myszy franuskiej dostawały ordery:) łał. Śmierdzący i brudny gołąb, czy wymiotujący zółcią gołąb wyciągający sobie z gardła wiadomość też jakoś specjalnie nie pasuje do konwencji bajki dla dzieci, więc dla kogo skierowany jest film? hehehe brakowało mi motywu s.rania gołębi, bo w tym są dobre.
Nawet puenty czy morału tu się nie można doszukać, a już dziecko na pewno go nie znajdzie.

A fabułę mimo, że nie odkrywczą kładzie i tak strasznie nudna akcja, cał a na zasadzie dostarcz wiadomość:/ i brak fajnych wątków budujących trzon, które dają życie tym animacją.

Pomijam kwestie wykonania ponieważ, przestała ona mnie bawić w momencie, kiedy film oprócz grafiki CGI nie ma nic więcej do zaoferowania.

Takie jest moje zdanie. Zdecydowanie najgorszy film tego typu i kalibru jaki powstał.