Jakiś czas temu oglądałem Pyssycat i również mi się podobał.Emocjonujące gonitwy samochodowe, czy choćby scena w której jeden z synów siłował się z samochodem.Gra aktorska raczej cienka,ale fil ma ten swój urok,nawet ten niemiecki akcent jednej z bohaterek mozna zaliczyć na plus dla klimatu filmu.I o ile się nie myle to właśnie ten film zapoczątkował boom kina exploitation... ode mnie dostaje nawet 9/10.Naprawdę warto zobaczyć.

Mój ulubiomny film Meyera. Żadnych słabych miejsc: aktorstwo, akcja, dialogi, fizyczność postaci, wszystko dynamiczne, urokliwe, przerysowane, na granicy burleski.
Tylko mała uwaga: exploitation zaczęło się na przełomie lat 10./20 (filmy o higienie seksualnej, prostytucji, itd.). Początek sexploitation w swoim łagodnym wydaniu "nudie-cuties" to 1959 i "Immoral Mr. Teas", debiut Meyera. W1965 filmów "zainspirowanych" było już na pęczki :)

Przychylając się do RosemaryWoodhouse: "świetny trash" wystawiłbym 8/10, ale nawiąże do komentarza Wymiatacza "gra aktorska raczej cienka", bo faktycznie można polemizować, że momentami bardziej złożone dialogi są zagrane jak wstęp do filmu porno, ale postaci zapadają głęboko w pamięć (co raczej nie zdarza się w wielu filmach z niskim budżetem, przynajmniej w mojej pamięci nie widzę wielu) stąd też dorzucam oczko i spokojnie 9/10.


Tak przy okazji komentarza to myślę, że w filmie brakuje jednej rzeczy (pewnie z powodu efektów specjalnych/kasy), a mianowicie w kilku scenach pojawia się strzelba, nie sądzicie że szkoda że nikt jej nie użył? ;)

Strzelba oraz pociąg.

Zgadzam się w zupełności. Świetny "trash", chyba mocno niedoceniany wciąż. Mnie urzekło.