To był chyba pierwszy film, gdzie podczas oglądania miałem wrażenie, że marnuję czas. Sceny były chaotycznie pozlepiane, wyglądały jak nielogiczny pokaz slajdów. Ogólnie film tworzony na zasadzie spotkania starych znajomych na planie, bo coś trzeba robić i zawsze można sobie dorobić, bo ludzie i tak kupią bilet.
W tej części poznajemy trzecią wersję "śmierci" Hana, który jednak żyje. Poznajemy kolejnego Toretto. Pearce słusznie w tej części doszedł do wniosku, że są jakimiś superbohaterami, bo seria coraz bardziej przypomina Avengersów.
Ciągłe podgrzewanie sentymentów, wspominając o Brianie. W sumie jak mają ciągnąć tą serię, to mogliby już go uśmiercić również w niej, bo chyba za bardzo ich kusi by przywrócić go za pomocą techniki komputerowej. Z tego co widziałem, to 10tka zaplanowana jest na 2023.
Podsumowując. Pierwsze 3 części trzymały poziom i mogły się podobać. Kolejne trzy jeszcze spoko się oglądało i jakby na 6tce skończyli to byłby to idealny koniec dla tej serii. Nie musieli już uciekać i mogli żyć w spokoju, poza tym seria została pozbawiona głównego bohatera. Ostatnie 3 części to już zakopywanie się w beznadziei i nie widać szansy na poprawę. Scenariusz prosty, głupawy i bez sensu. Sama akcja niczego nie rekompensuje. Na prawdę szkoda czasu.