Oglądałam film wczoraj na Dyskusyjnym Klubie Filmowym w szkole.
Prawdę mówiąc, nie od razu wczułam się w jego klimat..
Z czasem jednak, stawał się ona coraz bardziej niesprawiedliwy i okrutny..
w ostatnich minutach filmu wszyscy już pociągali nosem, a na samym końcu koleżanka położyła mi się na ramieniu i zaczęłyśmy wyć..
Tak ciężko było mi się uspokoić, że nie dałam rady zostać na dyskusji, chociaż teraz bardzo żałuje, bo musiała być świetna..
do teraz mną trzęsie w środku, na myśl o tych scenach..
wiele lat minęło odkąd to oglądałam.. nie raz płakałam jeszcze na napisach końcowych, ale tutaj napisy się skończyły za wcześnie..
film po prostu wgniata, a ja siedziałam długo zamurowana.. majstersztyk!
Najlepsze w filmie jest pokazanie jak rzeczywistość może różnić się od pozorów.
Selma dopytywała się o pieniądze, żeby sprawić Lindzie przyjemność. Pytała czy Bill trzyma w domu broń, po tym jak w tajemnicy zwierzył jej się z myśli samobójczych. Natomiast w sądzie to wszystko faktycznie wyglądało na zbieranie informacji w celu dokonania kradzieży a sama Selma na pozbawioną skrupułów morderczynię, która cynicznie wykorzystała zaufanie przyjaznych i pomocnych jej ludzi.
Samo to było na tyle dobre, ze śmiało można przymknąć oko na pewne mankamenty.;)