senbonzakura w odpowiedzi na post: Iwoniczanka |
ocenił(a) ten film na: 4 /topic/2753435/reply/14955505/edit /forum/reply/14955505/canEdit
Argumenty ad personam, w tym inwektywę to sobie zostaw dla koleżanek...gdybyś kiedyś jakieś miała albo na obiadek z rodzicami, ale że jak mniemam rozmawiam z kimś z nizin intelektualnych - nie będę wchodzić w dalszą polemikę ponad podstawowe wyjaśnienie. Co do meritum - o ile film opiera się na koncepcji, że bohaterowie żyją w otoczeniu i czasach niekoniecznie przychylnych dla ich orientacji seksualnej, to nie widzę logiki w Twoim łączeniu tego z heteroseksualną "zabawą" jaką sobie urządzili kosztem bliskich. Obaj bohaterowie nie mieli stałego kontaktu z rodzicami, silnych więzi, nie mieszkali z nimi i nie byli na ich utrzymaniu, więc nie mieli jakiejkolwiek presji rodzinnej żeby angażować się w heteroseksualny świat, w tym małżeństwo i potomstwo, a więc sami dobrowolnie zaangażowali się w hetero związki małżeńskie i dobrowolnie potem demolowali te rodziny poprzez swoją miłość do siebie. Ennis od początku był w to zaangażowany bardziej emocjonalnie niż cieleśnie - dlatego dla niego heteroseksualny związek i potem budowa rodziny była próbą ucieczki od wewnętrznych rozterek, wręcz próbą zapomnienia o Jacku - swojej miłości z gór. Jack podchodził do tego bardziej fizycznie - on pożądał facetów, prawdopodobnie współżył z facetami jeszcze przed poznaniem Ennisa, no i wiemy, że zrobił co najmniej jeden skok w bok, o którym od jego rodziców po śmierci Jacka dowiedział się Ennis. Ponadto pokazano jedną (z wielu?) próbę wyrwania faceta przy barze - klauna z rodeo, który odgonił Jack'owi byka. Nie poszło po myśli, a był napalony to skorzystał z Lureen, która sama się mu wcisnęła na atrybut męskości, a że przed jej poznaniem pozyskać wiedzę z kim ma do czynienia (córką zamożnego biznesmena) poszedł w temat małżeństwa kiedy okazało się że zaciążyła - przecież nic go z nią nie łączyło, mógł odjechać tego samego dnia, którego to z nią zrobił i nic z tym nie robić. Gdyby to był Ennis to można by szukać emocjonalnych pobudek, ale Jackowi w tej relacji po prostu chodziło o korzyści materialne, które faktycznie miał i dzięki, którym mógł sobie pozwolić na bardzo częste wypady w góry, a Ennis nie, bo był prostym robotnikiem i dlatego Jack znalazł sobie nowego amanta, który również żył dostatnio i miał więcej wolnego czasu. I co? Podnieca Cię egoizm? Ja nie wartościuję, bo tak samo śmierć jednej osoby nie jest "lepsza" od śmierci kilku osób, tak samo cierpienie jednej osoby nie jest "lepsze" od cierpienia kilku osób, ale opowiadanie o tym filmie w stylu "och biedna para gejów w świecie hetero zacofańców" to właśnie wartościowanie i wywyższenie dobra tych dwóch typków ponad dobro ich żon i dzieci, które dokleili sobie na własne życie mimo braku jakiegokolwiek czynnika "przymuszającego" ich do takich decyzji. Czy cokolwiek stało na przeszkodzie żeby każdy z nich był oficjalnie całe życie lonely rider'em, tj. facetem, który skacze z kwiatka na kwiatek, a nieoficjalnie spotykali się w ustronnych miejscach? Nic.