PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=483760}
5,2 19 311
ocen
5,2 10 1 19311
4,3 6
ocen krytyków
Tajemnica Westerplatte
powrót do forum filmu Tajemnica Westerplatte

Na początek - powiedzmy, że jakoś specjalnie antypolski film może nie jest. Ale też niewiele ponad to.

Żeby usystematyzować, zacznijmy może od kluczowych postaci:

Franciszek Dąbrowski (Robert Żołędziewski) - jak mówiono już w niektórych mediach, postać kapitana Dąbrowskiego zagrana bez polotu, generalnie ciężko mi coś pisać o tym aktorze, z wyjątkiem tego, że był. Owszem, tyle dobrze, że Dąbrowski nie został przedstawiony jako pijak, nawet nie wymachuje co rusz pistoletem (z wyjątkiem końcowej sceny, gdy chce, by Sucharski odwołał rozkaz poddania się). Mimo wszystko jego postawa ukazana jest w bardzo papierowy i nieco drewniany sposób. Dąbrowski jest cały czas nerwowy, spięty, posępny, jakby bezzasadnie opętany myślą o niepoddawaniu się. Są sceny, w których Dąbrowski w twarz odmawia wykonania niektórych rozkazów Sucharskiego, co mogłoby sugerować, że to właśnie kapitan jest niesubordynowanym buntownikiem, nieliczącym się z życiem żołnierzy i rannych, momentami nieczułym na cierpienie innych (np. scena, gdy stoi nieruchomo, patrząc z nienawiścią na miotanego epileptycznym atakiem Sucharskiego). Zdecydowanie brakuje mu szlachetności i oficerskiego sznytu, którymi "Kuba" cechował się według relacji wielu swoich podwładnych. W kreacji Żołędziewskiego kapitan po prostu nie wywołuje sympatii u widza.

Henryk Sucharski (Michał Żebrowski) - co by nie mówić, aktorsko jednak przepaść ponad Żołędziewskim. Mimo to, jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jego filmowy poprzednik, Zygmunt Hübner, lepiej pasował do roli. Tak czy siak, Żebrowski w odróżnieniu od Żołędziewskiego coś tam gra. Postać Sucharskiego przedstawiona jest tak, by wzbudzić u widza współczucie z powodu całego tego "ciężaru" i odpowiedzialności za podlegających mu żołnierzy oraz decyzji o poddaniu, którą musi podjąć. Moim zdaniem decyzja o poddaniu się jest tutaj pokazana (i uzasadniona) tak, jak przedstawiano to w starej i oklepanej wersji historii Westerplatte, przede wszystkim dobrem żołnierzy i rannych. Laik, nieznający najnowszych faktów będzie przekonany, że Sucharski postąpił słusznie. Generalnie major pokazany został jako postać tragiczna.

Mieczysław Słaby (Piotr Adamczyk) - pomijając fakt, że pan Adamczyk już samym wyglądem nadaje się do roli kapitana Słabego jak pralka do mycia słonia, to powiedzmy, że aktorsko ciężko się tutaj do czegoś przyczepić, ale też i ciężko specjalnie pochwalić. W mojej opinii postać doktora Słabego jest dość mało wyeksponowana w filmie i brakuje kilku kluczowych faktów z jego udziałem (choćby operacja Leona Pająka). Za to podczas narad z oprzytomniałym Sucharskim, Mietek Słaby przedstawiony jest jako ten, który popiera kapitulację ze względu na stan rannych i przeciwstawiony zostaje Dąbrowskiemu. Tymczasem wiadomo, że w rzeczywistości dr Słaby nie negował konieczności dalszej walki i podczas narad twierdził, że z wojskowego punktu widzenia stan rannych nie powinien mieć wpływu na dalszą obronę placówki. Ogólnie rzecz biorąc, kapitan Słaby mógł być w tym filmie nieco wyraźniej zarysowany i można było pokazać więcej z jego dokonań.

Stefan Grodecki (Borys Szyc) - postać moim zdaniem słabo zarysowana, w filmie niewiele ma do powiedzenia. Przestawiony chyba dość poprawnie jako ten, który popierał dalszą walkę w obronie Westerplatte. Jego postać w filmie raczej nie wywołuje większych kontrowersji i pan Szyc raczej się przy niej za wiele nie nagrał.

Bernard Rygielski (Jakub Wesołowski) - obsadzenie w roli dowódcy "Fortu" jasnowłosego bohatera "Komisarza Alexa" pasowało do filmu o Westerplatte jak świni siodło. Postać bohaterskiego mata Rygielskiego zagrana jest dość płytko, ma się wrażenie, że w jego kreacji przeważają dzikie wrzaski w stylu "Ogniaaaa!", albo "Kroimy hitlerków!". Ogólnie odbiera się Rygielskiego jako rozwrzeszczanego marynarza, który siedzi w okopie i tylko strzela (i wrzeszczy do innych, żeby strzelali) do nacierających otwartą plażą w odległości 5 metrów Niemców. W okopach porozumiewa się ze wszystkimi wrzaskiem.

Eugeniusz Grabowski (Mirosław Baka) - dość szeroko wyeksponowany w filmie, druga po Sucharskim najbardziej tragiczna postać "Tajemnicy Westerplatte". Powiedzmy, że aktorsko nie jest papierowy, ale nie podoba mi się wybitnie przedstawienie postaci bohaterskiego artylerzysty. Najpierw po jednym (sic!) celnym strzale w latarnię uciekają mu żołnierze w las, po chwili ostrzał niszczy mu armatę (w rzeczywistości Grabowski oddał strzałów około 30-tu). Później wracając z ludźmi nieopodal Elektrowni, natyka się na trzech dekowników, którzy zaczynają do niego strzelać. Później z kolei, po doprowadzeniu ich na placówkę (zasadniczo nie wiadomo którą, wiadomo, że przy plaży), dostaje od bezwzględnego kapitana Dąbrowskiego rozkaz rozstrzelania biednych, chcących żyć młodych żołnierzy (w dodatku jego ludzi, jak się okazuje), a więc wyprowadza ich gdzieś na plażę, po cichu każe spieprzać, w tym momencie wybucha wśród nich jakiś pocisk, dezerterzy rzucają się do ucieczki, a towarzyszący Grabowskiemu żołnierze strzelają im w plecy. Później gdzieś w willi oficerskiej (a może w kasynie? Diabli wiedzą...) załamany i pijany Grabowski leje na plakat "Silni, zwarci, gotowi". Tam znajduje go (dziwnym trafem) Dąbrowski, zaś biedny płaczący Grabowski zaczyna mu wylewać żale na temat rozstrzelanych żołnierzy, paląc przy okazji w płomieniu świecy ich fotografie - z dziewczyną, z żoną, z rodziną, itp.
Dodać do tego należy, że Grabowski też cały czas chodzi rozpięty pod szyją, w niezbyt prosto założonej rogatywce.
Co ciekawe i dziwne (albo to jakaś pomyłka, albo nie wiem co), w napisach końcowych, w obsadzie, Mirosław Baka nie jest podpisany jako Grabowski, tylko jako tajemniczy symbol "D0" (słownie "de - zero"). Nie mam pojęcia o co chodzi.

Jan Gryczman (Mirosław Zbrojewicz) - powiedziałbym, że nawet nieźle zarysowana postać, przynajmniej mnie nie przeszkadzała w jej odbiorze dziobata twarz Zbrojewicza, ani jego gra. Można powiedzieć, że wzbudza sympatię i poza (zupełnie od czapy) bójką z Buderem na "Jedynce", jakoś ciężko mi się tutaj przyczepić.

Adolf Petzelt (Andrzej Grabowski) - wkurza "od pierwszego wejrzenia". Dość powiedzieć, że w momencie walk na Westerplatte Petzelt miał 33 lata, zaś grający go "Ferdek" Grabowski ma około sześcdziesiątki... Pierwsze pojawienie się postaci Petzelta na ekranie to ekspozycja spasionego wsiura, z rękami w kieszeniach, w rozchełstanym mundurze, rogatywce założonej tak krzywo, że cieszymy się, że nie daszkiem do tyłu. Odruchowo zamiast munduru, rogatywki i saperek, widzimy gumofilce, kufajkę i robolski beret, taką postawę kreuje sobą pan Grabowski w roli plutonowego Petzelta. W dodatku widz ma ciągłe wrażenie, że facet nie trzeźwiał co najmniej od trzech dni. Następnie widzimy Grabowskiego w scenie we wnętrzu "Piątki" w rogatywce prawie naciągniętej na prawe ucho, jak z ckliwością ogląda zdjęcia swojej żony i córek - dość przerysowany i tani chwyt, mający wzbudzić u widza współczucie dla oderwanego od rodziny żołnierza, który za chwilę zginie w nalocie Stukasów. Wyszłoby może lepiej, gdyby prezentował tę scenę ktoś, kto przed chwilą nie wyglądał jak oderwany od butelki świniopas. Inna sprawa, że scena zbombardowania "Piątki" pokazana jest tak, że nawet nie wiemy, że zginął :P

Zdzisław Kręgielski (Przemysław Cypryański) - o dziwo, postać podporucznika, dowódcy placówki "Przystań", mimo iż jest jej zdecydowanie za mało w tym filmie (a także dokonań jego ludzi), pokazana jest w sposób, który zasadniczo nie odbiega od tego, co mówiła o nim historia. Jedna z końcowych scen, w której Kręgielski z wściekłością depcze białą flagę przysłaną mu przez Sucharskiego, jest jedną z niewielu, którą odebrałem pozytywnie. Tak czy siak, Kręgielskiego za wiele w filmie nie ma. Do Przemka Cypryańskiego w tej kreacji też mi się ciężko uczepić, może nawet szkoda, że sobie chłopak tutaj nie pograł więcej, a postać Kręgielskiego jest bardzo, ale to bardzo zmarginalizowana.

Piotr Buder (Marcin Krawczyk) - ukazany jako pierwotnie bohaterski dowódca "Jedynki", któremu nie w smak przejęcie jej dowództwa przez Gryczmana. Pod koniec zaczyna nie wytrzymywać nerwowo, powoduje bójkę z Gryczmanem, doprowadzając do absurdalnej sytuacji, w której Niemcy dosłownie otaczają "Jedynkę" (dziwne, że z kilkunastu innych żołnierzy na wartowni nikt tego nie zauważył, wszyscy zafascynowali się mordobiciem swoich dowódców) i o mało nie zdobywają jej w walce. Postać pierwotnie pokazana pozytywnie, później jakby nieco odbiło mu na głowę. Szkoda, można było inaczej.

Leon Pająk (Bartosz Obuchowicz) - znowu, podobnie jak w przypadku Kuby Wesołowskiego, w mojej opinii aktor niedopasowany do roli, aczkolwiek w tym przypadku wiek obydwu (Leon Pająk miał 30 lat na Westerplatte, zaś Obuchowicz to rocznik 1982) nawet by się zgadzał. Za wiele też go nie ma w tym filmie, rzekłbym, że podobnie jak mat Rygielski, jego teksty ograniczają się do wrzasków "Ognia!", z tym że Wesołowski przynajmniej nie krzyczał tak piskliwym głosem jak nieco dziecięcy Obuchowicz. Postać porucznika Pająka pokazana jest dosłownie w kilku ujęciach dotyczących obrony placówki "Prom", po czym zostaje ciężko ranny (tutaj chyba dość wiernie pokazano jego rany ud i podbrzusza), po czym zostaje zaniesiony do koszar i... tyle go widzieli. Później już tylko dr Słaby wspomina o nim i jego ranach na korytarzu w rozmowie z Dąbrowskim i Sucharskim. Tyle. Nie ma Pająka, nie wiadomo, co z nim się dalej działo. O niezwykłych dokonaniach chirurgicznych Mietka Słabego na jego ranie ani słowa.

Edmund Szamlewski (chyba Kazimierz Mazur) - postać niemal nieobecna w filmie. Gdyby nie fakt, że zostaje odnaleziony żywy w ruinach "Piątki", jako wyciągający pistolet na widok idących po niego ludzi, nigdy bym się nie domyślił, że to może być były dowódca "Wału". Jeden z żołnierzy, którzy idą się nago kąpać w morzu, skąd ogniem ckm-ów przegania nich nadpływająca nie wiadomo skąd niemiecka motorówka. Postać występująca w filmie w homeopatycznych ilościach.

Ok, tyle a propos postaci. Teraz kolejno, o największych słabościach filmu, czyli czego tam po prostu zabrakło:

1. Nie ma ani słowa o przygotowaniach Westerplatte do obrony przed wybuchem wojny.

2. Film w ogóle nie pokazuje rozmów, ani działań strony niemieckiej, związanych z planowaniem ataku na Westerplatte, ani też z późniejszymi niepowodzeniami. Niemców widzimy tylko jako szwejów w baniastych hełmach, którzy z odległości kilku metrów wbiegają prosto pod lufy polskich karabinów.

3. W filmie w ogóle nie pojawia się stacja kolejowa, ani postać sierżanta Najsarka. Ergo - nie ma też sceny wysadzenia i ataku przez bramę kolejową.

4. Nie ma sceny pierwszych strzałów z placówki "Wał" Szamlewskiego. Według filmu, pierwsze strzały polskich obrońców padają z "Promu" pod dowództwem Pająka. Placówka "Wał" w ogóle nie pojawia się w filmie.

5. Dwa ataki niemieckie 1 września są jakby skomasowane w jeden, wszystko idzie zaraz po sobie: symbolicznie pokazany pierwszy ostrzał ze Schleswiga, potem rachityczny atak Niemców odparty jakoby tylko z placówki "Prom", potem od razu drugi ostrzał Schleswiga i znowu jakiś tam "ataczek" - kilku niemiaszków pcha się prosto na polskie pozycje, które ostrzeliwują ich z odległości kilku metrów.

6. Ktoś taki jak plutonowy Bieniasz i jego cztery moździerze Stokes - Brandt, w filmie w ogóle nie istnieje. Nie było czegoś takiego. Tylko jakaś jedna - dwie niespodziewane eksplozje pośród nacierających Niemców, mogłyby osobom obeznanym w temacie zasugerować, że to mogły być polskie moździerze.

7. Nie ma sceny śmierci Konstantego Jezierskiego na "Trójce" - pierwszego żołnierza poległego na Westerplatte.

8. Mat Rygielski i jego ludzie na placówce "Fort" siedzą w okopie, na otwartej plaży. Ani śladu falochronu, ani śladu bunkra "Fortu" (momentami coś tam się pojawia, jakiś betonowy fragment czegoś, co przy odrobinie dobrej woli mogłoby uchodzić za jakąś parodię bunkra, nic poza tym).

9. Brakuje motywu skomplikowanej operacji, jaką doktor Słaby wykonał na ciężko rannym poruczniku Pająku. Nawet u Różewicza to było.

10. W filmie wiele z postaci nie jest w ogóle wymienionych z nazwiska, albo w ogóle się nie pojawia (np. ani śladu mata Bartoszaka, plutonowego Barana, Zięby, Krzaka, Deika, Gawlickiego & Jażdża, itp.).

11. W filmie pierwszy ostrzał Schleswiga zastaje wszystkich żołnierzy na stanowiskach (niezgodnie z rzeczywistością, gdyż wielu żołnierzy po rozpoczęciu ostrzału dopiero musiało wracać biegiem na placówki po tym, jak nad ranem zdjął ich stamtąd Sucharski).

12. Armata Grabowskiego to nie oryginalna wz.02/26, tylko coś innego :)

13. Grabowski ze swojej armaty w filmie oddaje tylko jeden strzał w latarnię. W rzeczywistości było ich (i skutecznych) znacznie więcej.

14. Pozostawienie rannego Kowalczyka zostaje tylko niezrozumiale przedstawione jako dialog między żołnierzami na jednej z wartowni. Na tym epizod z Kowalczykiem się kończy.

15. W filmie praktycznie nie istnieją i nawet nie ma mowy o takich placówkach jak: Wartownia nr 2, Wartownia nr 3, Wartownia nr 4, placówki "Tor", "Łazienki", czy Elektrownia. Nie ma też śladu po kasynie oficerskim. W całym filmie cała akcja dzieje się tylko na "Jedynce", "Piątce", w Koszarach i na "Forcie" (w zasadzie w jakimś okopie o nazwie "Fort").

16. Brakuje sceny śmiertelnego ranienia oberleutnanta Henningsena.

17. Nie ma epizodu z rozkręceniem torów przez Gawlickiego i Jażdża.

18. W ogóle nie są pokazane walki placówki "Przystań" podporucznika Kręgielskiego. Nie ma odparcia nocnego desantu niemieckich łodzi przez kanał.

19. Nalot Stukasów 2 września jest przedstawiony w bardzo lakoniczny sposób. Nawet nie zrobiono komputerowo porządnych eksplozji, wszystko jest pokazane głównie jako błyski i wstrząsy od wewnątrz koszar i wartowni.

20. Nie pokazano bezpośredniego trafienia bombami w "Piątkę", ani Koszary. Widz może się tylko zdawać na swoją inteligencję i domyślić, się, że wartownia, na której przed chwilą ckliwił się nad swoimi córkami "Ferdek" Grabowski, za chwilę zamieni się w kupę gruzu, z której później żołnierze wyciągną kogoś, kogo możemy domyślać się tylko, że jest ocalałym Szamlewskim.

21. Stukasy latają tak nisko, że niemal ocierają się kołami o dach "Piątki" - szkoda gadać.

22. W chwili ataku epilepsji u Sucharskiego, Dąbrowski stoi nad nim drętwo z nienawiścią wypisaną na twarzy, jakby czekając aż major wyciągnie kopyta. Z relacji świadków wynika, że raczej inaczej to wyglądało.

23. Śmieszna moim zdaniem scena, w której mat Rygielski szykuje się do obrony "Fortu" przed malutkim, podczołgującym się na kilkanaście metrów od jego placówki oddziałem Niemców, a kilkanaście sekund później z całą swoją "ekipą", zakrwawioną jak po ciężkiej walce, wpada do Koszar i melduje Dąbrowskiemu z żalem, że "nie utrzymali placówki". Trąci absurdem.

24. Niemcy w każdej scenie ze swoim udziałem sprawiają wrażenie debili, tudzież innych półkretynów, którzy podchodzą otwartym terenem na odległość (tak to za każdym razem wygląda) dosłownie kilku metrów do każdej atakowanej przez siebie placówki, a potem dają się spokojnie powystrzelać jak kaczki. Szczególnie komicznie wygląda to przy każdym ataku na "Fort" Rygielskiego, gdzie odnosi się wrażenie, że polska załoga za każdym razem z uwagą i w napięciu wyczekuje, jak czołgający się w ich kierunku (chyba od paru godzin) Niemcy podejdą na odległość splunięcia i dopiero, zachęceni przenikliwym wrzaskiem Rygielskiego, otwierają ogień. Przypomina do nieco zabawę w strzelankę dzieci przebywających w jednym pokoju i chowających się za stołem i wersalką.

25. Wtoczenie cysterny z benzolem - w rzeczywistości były trzy próby, zaś w filmie jest tylko jedna - cysterna zostaje ostrzelana cekaemem z wartowni (bezskutecznie), a następnie zostaje zniszczona strzałem z Boforsa (i jest to zarazem pierwszy i ostatni występ czegoś co wyglądało jak Bofors w tym filmie). Zaraz potem Niemcy próbują podpalić las miotaczami ognia, ale zostają zabici celnym ogniem ckm-ów z wartowni.

26. Brakuje sceny przygniecenia legionisty Łakomca przez ścianę koszar, a później słynnej sceny z podaniem mu karabinu (widać to nawet u Różewicza).

27. W ogóle nie jest pokazane niemieckiego natarcie i ostrzał 7 września. W ogóle nie wspomina się o zniszczeniu Wartowni nr 2, co było przecież bezpośrednim pretekstem dla Sucharskiego do kapitulacji. Jak już wspomniałem wcześniej - "Dwójka" w filmie w ogóle nie istnieje.

28. Nie pokazano reakcji niemieckich na kapitulację Westerplatte.

29. Po ogłoszeniu kapitulacji, zebrani przed koszarami polscy żołnierze nie śpiewają "Śpij kolego w ciemnym grobie" (jak podają źródła), tylko po odejściu Sucharskiego z Piotrowskim i trzecim żołnierzem, zaczynają (po intonacji Kręgielskiego) śpiewać hymn Polski.

30. W ogóle nie są ukazane jakiekolwiek rozmowy kapitulacyjne Sucharskiego, czy też później Dąbrowskiego z Niemcami. Jedynie kilka ujęć czarno-białych, stylizowanych na historyczne fotografie, przedstawiających polskich żołnierzy idących kolumną do niewoli pod dowództwem Dąbrowskiego, potem ujęcie Słabego, Dąbrowskiego i Kręgielskiego siedzących obok siebie (jak na fotografii), potem "grabula" Sucharskiego w galowym mundurze z Eberhardtem i na końcu również fotografiopodobne ujęcie Sucharskiego wspartego na szabli.

31. Pomijając braki w dyscyplinie umundurowania, widoczne aluminiowe odlewy karabinków Mausera z odłażącą farbą, Niemców momentami noszących się jak szweje z LWP (pasy podtrzymujące cojones, itp.), daremne komputerowe efekty specjalne (momentami mam wrażenie, jakbym oglądał "Medal Of Honor" na silniku "Dooma"), to rozśmieszył mnie jeszcze pewien fragment scenografii (w wykonaniu wybitnego Allana Starskiego) - tor kolejowy w okolicach "Piątki". Pierwszy raz widziałem tor, w którym na luźno poukładane drewniane podkłady ktoś położył luzem szyny kolejowe, bez skręcania ich ze sobą, ani przykręcania do podkładów. Żadnych śrub ani śladu. Bardzo ciekawe :)

32. A propos "Piątki", to z tego co wiadomo, znajdowała się ona bardzo blisko willi oficerskiej. Tymczasem w filmie stoi ona w szczerym lesie, żadnych budynków dookoła.

To tyle, co mi się tak na szybko skojarzyło. Musiałbym film na spokojnie obejrzeć drugi raz, żeby wychwycić nieco więcej istotnych braków.

Czego było "za dużo"?

- Scena z nagą kąpielą w morzu - źródła nie wspominają o czymś takim. Takie wydarzenie wskazywałoby na niską dyscyplinę wśród żołnierzy na wartowniach.

- Znalezienie w Elektrowni i rozstrzelanie dezerterów przez ludzi Grabowskiego - po pierwsze - dezerterów było czterech (w filmie trzech), po drugie - nie wiadomo przez kogo, w jakich okolicznościach i gdzie zostali rozstrzelani, więc wikłanie w to Grabowskiego to już radosna twórczość Chochlewa.

- Pijaństwo, płacz i sikanie Grabowskiego na plakat "Silni, zwarci, gotowi" - również brak jest jakichkolwiek historycznych przesłanek, aby taka scena mogła w rzeczywistości mieć miejsce.

- Krwawe wizje cierpiącego w malignie Sucharskiego - krew własnych żołnierzy na rękach, itp.

- Retrospekcyjna scena sprzed pięciu miesięcy, w której Sucharski i Dąbrowski podpici (chyba w willi oficerskiej), wchodzą ze sobą w komitywę, piją brudzia, przechodzą na "ty", a do tego ni z gruchy, ni z pietruchy dołącza do tego jeszcze podpułkownik Sobociński.

- Scena, w której "Ferdek" Grabowski (Petzelt) po pijaku ckliwie wspomina swoje córki chwilę przed zbombardowaniem "Piątki".

- Bójka między Gryczmanem a Buderem i niebezpieczne podejście Niemców pod ściany "Jedynki", którego nie zauważają zajęci oglądaniem pojedynku bokserskiego polscy żołnierze, a o czym powiadomić musi telefonicznie dopiero widzący to z Koszar Dąbrowski - wieje groteską.

- Chwilę wcześniej w tej samej "Jedynce" scena z żołnierzem, któremu "odbija" i w pewnym momencie rzuca się z bagnetem na Budera, chcąc go zabić, po czym zostaje związany (co później stanowi pretekst do bójki z Gryczmanem).

- Dziwna scena, będąca chyba parodią eskapady po zdobyczny pistolet maszynowy MP 28 (scena znana m.in. z filmu Różewicza i komiksu). Tutaj wygląda to tak, że nagle któryś z żołnierzy siedzących w okopie mieniącym się być placówką "Fort", widzi innego żołnierza, który biegnie w kierunku tegoż okopu. Nie poznając z odległości kilku metrów (na "Forcie" wszystko dzieje się z odległości kilku metrów), że to Polak, żołnierz ten usilnie próbuje go zastrzelić, ale na szczęście nie trafia (z kilku metrów). Okazuje się, że nadbiegły polski żołnierz zrobił sobie wypad po zdobyczny karabin (raczej sztucer myśliwski) z celownikiem optycznym, za co dostaje zdrowy opiernicz od Rygielskiego, na co odpowiada, że "i tak warto było". I tyle. Znowu śmiech na sali.

- Końcowy, zupełnie od czapy wymyślony atak na bagnety w wykonaniu mata Rygielskiego i jego żołnierzy. Po otrzymaniu rozkazu kapitulacji na rozkaz podnieconego Rygielskiego, żołnierze zakładają bagnety do swoich aluminiowych odlewów karabinków Mausera i wybiegają z placówki "Fort" aby "pokroić hitlerków". Jakież ich zaskoczenie i rozczarowanie, kiedy zamiast hordy czatujących na nich kilka metrów dalej hitlerowców, natykają się tylko na kilkanaście niemieckich trupów. No tak... przedtem siedzieli tam od kilku dni i w ogóle nie widzieli co się na plaży działo... ;) Śmiech na sali.

w_chmielewski

Dodam jeszcze że to rozstrzelanie nigdy nie zostało potwierdzone.

w_chmielewski

dobre komentarze forumowicza Jabu
z tego forum w 2013 roku
http://www.filmweb.pl/film/Tajemnica+Westerplatte-2013-483760/discussion/By%C5%8 2em+na+filmie.+Wr%C3%B3ci%C5%82em+godzin%C4%99+temu.,2137430

nie jest zaliczane do "najlepszych", bo w 2013 roku "lajków" forum Filmweb nie stosowało

w_chmielewski

Czy tylko mi sie wydaje że Michał Żebrowski grając majora Sucharskiego ma na mundurze naszywki podpłukownika czyli gwiazdę i dwie belki? Jeśli dobrze pamietam to major ma na ramieniu 4 gwiazdki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones