Słodkie i piękne tak bardzo, że po 10 minutach miałem mdłości od nadmiaru słodyczy, w połowie filmu zaś już odruch wymiotny. Film tak przepełniony miłością i dobrocią, że mam ochotę na jakiś krwawy mord, najlepiej rytualny... Dno totalne. Trzymać dzieci od tego z daleka, bo tylko szkodę dla psychiki malców robią takie szmiry (i zanim mnie zwyzywają od idiotów ci, którzy na filmie płakali ze wzruszenia, to polecam lekturę Bruna Bettelheima i Władimira Proppa).
Animacja też do dupy. To połączenie realistycznego lasu z budżetowymi postaciami razi niespójnością. Z czystym sumieniem daję 1.
Ja tam wolę dziecku puścić:
-George prosto z drzewa (obie części)
-Maska (obie części)
-Gremliny (1 i 2)
-Największy koszmar Erensta
-Dr Otto and the Riddle of Gloombeam
-Scooby Doo (sprzed lat 90-tych)
-Rocky i Łoś Superktoś
-Kevin (obie części)
-Bambi (1942)
-Dumbo (1941)
-Alicja w krainie czarów (1951)
-Robin Hood (1973)
-kreskówki od Waltera Lantza
-stare kreskówki od Walta Disneya
-Dzielna pani Brisby
-Łapać tego ptaka
-Wielki mysi Detektyw
-King Kong (1933)
Miałem mdłości w tym filmie na widok jednego żółtego robaka i na widok tych czarnych charakterów, które tam występują. Największe mdłości miałem po "Klopsikach i innych zjawisk pogodowych", "Dzielnym Despero" czy nawet przy "Delgo", że im wystawiłem 1 lub 2
Ej, Typie? A wiesz, że bajka to krótki utwór literacki zawierający morał, często wierszowany, czasem żartobliwy? A może wiesz coś o teorii baśni i opowieści dla dzieci Proppa lub Bettelheima?