jak ci "krytycy", Czartoryski czy M. Steciak.
{UWAGA,w dalszej części oględne SPOILERY, nie mówiące wszystkiego}

Film ten operuje grozą nie osiąganą dzięki zbyt często spotykanemu w tym gatunku mordobiciu i nadzwyczajnym cudom typowym dla świata, w którym żyją wściekłe mięśniaki typu Seagal czy Stallone, cudom typu chybiony strzał lub spadający z nieba helikopter albo zabijający kopniak. Jest świetny scenariusz, z zakrętami odsłanianej stopniowo tajemnicy, jest operowanie klimatem, jest czerń postaci negatywnych nie do końca czarna lub biel pozytywnych nie do końca biała, jest zagrożenie typowe dla dobrze znanej nam szarej rzeczywistości, czyli wynikające z uwiedzenia namiętnościami (błąd dziennikarza - jego znajomość...), ze zranień w dzieciństwie (wybór męża przez Crowley wynikał być może ze zranienia w dzieciństwie, bo podświadomie wybiera się kogoś podobnego do ojca, nawet jeśli ów był toksyczny) lub ze zranień w wieku dojrzałym (Hobbes).

Na ogół zgadzam się z krytykami,przynajmniej różnię się od nich dwiema,trzema gwiazdkami, mam zresztą wykształcenie humanistyczne z - nawet - jako dodatkiem kursem filmoznawstwa pod kier.prof. Hendrykowskiego (UAM), więc ośmielam się powiedzieć, powściągając emocje i łagodząc ostatnie słowa tego zdania, że NIE CENIĘ TAKICH KRYTYKÓW, jak ci widoczni ze swoimi ocenami na stronie tego filmu. Wszystko chyba już psieje w erze, gdy Hollywood zapowiada, że Oskara nie będzie mógł dostać film bez przedstawiciela mniejszości, np.seksualnych, i bez Murzynów. Na portalach filmowych chyba już też są jakieś ustalenia...