Mam zupełnie inne odczucia. Ten film jest po prostu słaby. Kopiuje tylko utarte schematy, do tego nieudolnie. Nie ma tu nic czego byśmy nie widzieli choćby u Van Damma, czy Segala. Wykonanie jest za to tak ze trzy razy gorsze. Mizerna jest gra aktorska, nawet jak na tego typu film. Fabuła jest tak przewidywalna, że da się nawet przewidzieć co za chwile powie dana postać. Niestety, strasznie kuleją też walki. Nie jestem fanem talentu The Dragona. Moim zdaniem nigdy nie zaprezentował wielkich umiejętności. Walki są krótkie, mało efektowne i źle zrobione. Bardzo często widać, że postacie tylko się dotykają. Wygląda to równie tragicznie, jak wrestling. Dla porównania, mimo upływu tylu lat walki z filmów Bruca Lee do dziś wyglądają bardzo dobrze. Don to niestety trzecia liga, a ten film jest jednym z najgorszych w jakich grał. 3/10, nie polecam.

Dona Wilsona biorą do filmów nie za talent aktorski a jego umiejętności karate, tak więc zgadzam się że to "trzecia liga", ale ludzie lubią oglądać takie filmy, inaczej Wilson skończył by na "Pierścieniu ognia".

10/10 to może lekka przesada ;) Kino klasy B to moje guilty pleasure, lubie Wilsona ale raczej jestem fanem Roddy'ego. Mocne 4/10. Na takich filmach albo mocno cierpię albo mam ubaw. Dobry VHSciak :)

To były czasy, kiedy leciały same "dyszki" :)