Ojciec zabiera syna ma męską wyprawę. Chce mu pokazać trochę świata, nauczyć czegoś. Jednak okazuje się, że ta podróż ma większe znaczenie dla samego ojca. W jej trakcie powoli godzi się on z utratą, śmiercią drugiego dziecka. Dzięki temu zaczyna się też dogadywać z jego matką. Ale to wszystko pokazane jest nie wprost, nawet może nieco infantylnie. Zamiast przysposobić chłopca do twardego życia, sam ojciec staje się takim dużym dzieckiem :) Ja to tak zrozumiałem. Ale może reżyser miał co innego na myśli :) Nie wiem.
Oglądałem ten film już jakiś czas temu (co najmniej pół roku) na DVD, ale pamiętam, że był bardzo przyjemny (może poza koszmarami ojca - trochę nie pasowały do klimatu całości). To chyba zasługa muzyki (fajne piosenki) i pięknych zdjęć. Poruszające i przemyślane w najdrobniejszym szczególe ujęcia to największy atut tego filmu.