Dostajesz scenę, w której pojawiają się naboje z przyszłości, ale one wracają ze ściany do pistoletu. Masz wrażenie, że to fajne. Ale po chwili dochodzi do ciebie, że to przecież kretyńskie. Taka jest cała intryga, wszystkie wydarzenia, cały film.
To i tak dales wysoka ocene jak na taka opinie. Ja to chyba bym nie wytrzymal i dal duzo nizej...
Bo takie zjawisko nie ma prawa bytu i doprowadza do chaosu, było zresztą o tym mówione w filmie. Każde przejście przez kołowrotek tworzy kopie która już nie wróci do jedności z oryginalnym ciałem. Jeżeli takie zjawisko nawet byłoby możliwe to takie coś jak wolna wola przestaje istnieć.
No ale to wiadome, często filmy opierają się na czymś, co nie istnieje w świecie rzeczywistym. Myślę, że mimo tego, że podjęli się takiego trudnego pomysłu, to i tak wyszło im to całkiem z sensem.
Widać nie zrozumiałeś filmu i tyle. Nie powstaje kopia, to jest nadal jedno i to samo ciało tylko w 2 liniach czasowych. Na przykładzie Kat łatwo to zrozumieć. Kat cofa się, zabija męża i wyskakuje z jachtu. Przeszła Kat wraca na statek nieświadomie widząc siebie samą skaczącą z łodzi. Kat, która zabiła chowa się gdzieś i czeka, aż przeszła Kat znowu przeżyje wszystko i przejdzie przez maszynę, żeby wrócić i zabić Satora, a jak już się odwróciła to pozostaje tylko ta przyszła Kat, która zabiła pierwsze i tak znowu, to jest pętla.
Jeśli przeszła Kat przeżyje wszystko i wróci to zastanie tam dwie Kat czyli przyszłą i przeszłą. W ten sposób można stworzyć nieskończenie wiele własnych postaci w jednej linii czasowej. Idiotyzm.
Nie, przeszła Kat przeżyje jeszcze raz dokładnie to samo, nie spotka dwóch wersji bo przyszła Kat już jest daleko w przyszłości, po końcówce filmu. To wszystko to jest pętla, która się będzie powtarzać w nieskończoność.
Jak przeszła Kat przeżyje to wszystko tak samo skoro nie ma już Satora? Jeśli będzie chciała dowiedzieć się kto go zabił i wróci się do tego momentu to będzie widzieć Kat zabójczynie i Kat na motorówce.
A no dokładnie . Chociaż nie do końca - bo zabity Sator to chyba ten z przyszłości , który się schował w jakimś tam czasie wstecznym. A Kat pozostaje z teraźniejszym Satorem
boze to tylko film, jest to czysta fikcja xD kino rozrywkowe , przeciez nic tu nie ma prawa bytu chlopie, a Ty narzekasz haha
Z perspektywy naboju, to pistolet i cała reszta świata się poruszyła. Te same prawa fizyki, tylko względem innego układu odniesienia.
I to jest fajne, jeśli na początek popełnimy fikołek logiczny "a co jeśli tak się da".
Mnie zastanawia czemu bohaterowie z tym całym konceptem tak łatwo przechodzili do porządku dziennego. Protagonista widzi po raz pierwszy jak naboje się wracają i nie robi to na nim wrażenia. Żadnego zdziwienia i zaniepokojenie, tylko no ok, tak ma być, spoko. CZEMU? Ja rozumiem, że Nolan przemyślał to wszystko wzdłuż i wszerz, ale czemu uznał, że jego bohaterowie jak i widownia są na tym samym etapie co on i dwa zdania pobieżnego wytłumaczenia wystarczą by pociągnąć cały film?
W operze nie było na to czasu. Strzelanina, ładunki wybuchowe; w każdej chwili mógł umrzeć, więc jakby usiadł i zaczął nad tym dywagować, zwyczajnie by zginął.
Wpis wyżej tyczy się sceny już po operze, gdzie protagonista bezpośrednio z pobieżnym wytłumaczeniem styka się z nabojem odwróconym w laboratorium. Czytaj ze zrozumieniem....
Taki agent nie takie w życiu widział rzeczy. Jak coś jest zgodne z fizyką to czemu ma się dziwić? Nie każdy jest ignorantem tego co może być bo wygląda jak "magia".
Czemu kretyńskie? Są odwrócone więc jak są w ścianie, znaczy, że zostały już wystrzelone. Więc po strzale zgodnie z prosta logiką wracają do pistoletu. Jakby pocisk miał kamerę to dla niego byłoby w tym momencie, że został wystrzelony i leci do ściany. Proste i logiczne i mało w jakich filmach, reżyser nie robi ze mnie debila w takich scenach.
Po prostu ludzie, którzy nie zrozumieli mają ból, że nie zrozumieli i wystawiają słabe oceny bo nie mogą pojąć co zobaczyli.
Żeby znaleźć się w ścianie ktoś musiał je tam wpierw umieścić, prawda? Tymczasem one wracają do pistoletu nieodwróconego kolesia. To samo w scenie w operze.