Niestety pierwszy od 20 lat Nolan mnie zawiódł, w koncu dobra passa sie skonczyła, a mistrz trochę przesadził z eksperymentowaniem. Nie lubie spoilerować więc ocenę zabawy z czasem zostawiam wam, a przy okazji nie jestem fizykiem i może z moją wiedzą nie potrafię do konca zrozumieć co tam sie w pewnych momentach odjaniepawlało. Więc skupię na scenariuszu, który jak na Nolana, jest po prostu słabawy, mieszanka Bonda, Bourne'a i pare już ogranych przez niego pomysłów (jak chociażby scena z ciężarówkami, która mocno przypominała scene z trylogii Batmana) średnie aktorstwo (jedynie do Pattinson'a można nie mieć pretensji bo faktycznie wykreował swoją postać całkiem zgrabnie) masa głupawych rozmów jak w kiepskim serialowym kryminale i na koniec to tragiczne cięcie filmu gdzie człowiek czuje się jakby oglądał gre. Schemat filmu jest dosc prosty: bohater zalicza misje-przenosimy sie do gadaniny z innym npc-em z którym nasz bohater omawia co jest nastepnym zadaniem-skok na misje-zaliczenie misji-znow rozmowa i tak do końca filmu (dosłownie). Mam wielką nadzieje, że Nolanowi powinęła się noga, otrzepie się i z nastepnym filmem wróci do formy.