Spodziewałem się przeciętnego filmu i taki też obejrzałem. Już w momencie kiedy zobaczyłem Stathama żłopiącego piwsko i nie potrafiącego znaleźć pracy po incydencie na moście domyśliłem się kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi. Jego "uśmiercenie" tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam rację. Być może dlatego też film mi się dłużył. Fabuła przeciętna, aktorzy grają przeciętnie, a Wesley Snipes nawet dziwnie groteskowo - co akurat nie pasowało do konwencji filmu. Spokojnie można sobie darować. Ocena 4/10