Po reżyserze o talencie Donner`a spodziewałbym się lepszego dobierania scenariuszy. A ten w "Teorii spisku" jest moim zdaniem bardzo nierówny - z jednej strony sporo tu zabawnych momentów, z drugiej - kiedy ma być serio, to robi się bardzo głupio. Końcówka jest już tak oczywista i beznamiętna, że aż żal ściska cztery litery. Na plus na pewno solidne wykonanie techniczne, dobry jak zawsze w roli psychola Gibson oraz urocza Roberts.