PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=992}

Terminator 2: Dzień sądu

Terminator 2: Judgment Day
7,6 262 881
ocen
7,6 10 1 262881
8,5 26
ocen krytyków
Terminator 2: Dzień sądu
powrót do forum filmu Terminator 2: Dzień sądu

8/10

ocenił(a) film na 8

Gdy pierwszy „Terminator” okazał się niepodważalnym sukcesem, powstanie potencjalnego sequelu stało się tylko kwestią czasy. Fani musieli jednak czekać na kontynuację prawie 7 lat. W tym czasie Cameronowi udało się nakręcić 2 filmy, w tym drugą część obcego, a także… wyprowadzić się z auta, w którym to pomieszkiwał na pewien czas przed zdobyciem fortuny. Gdy jednak „Terminator 2: Dzień sądu” trafił wreszcie do kin, był jednym z najlepszych filmowych sequeli wszechczasów i niewątpliwie, pozostaje nim do dziś.

Fabularnie film przypomina swoją konstrukcją „jedynkę”. Dwóch podróżników w czasie (Arnold Schwarzenegger i Robert Patrick) ponownie przybywa do Los Angeles. Jeden, z zadaniem eksterminacji celu, drugi zaś – z zadaniem niedopuszczenia do tego. Różnica jest taka, że tym razem oboje wysłanników to roboty, a celem jednego z nich nie jest już Sara Connor (Linda Hamilton), a jej nastoletni syn – John (Edward Furlong). Reszty łatwo się domyślić.

W pierwszej kolejności w oczy rzuca nam się całkowicie odmienny klimat względem poprzedniczki. Słoneczne Los Angeles lat 90-tych tętni życiem, motocykliści sączą w barach piwka przy dźwiękach country, a dzieciaki wydają kasę w salonach z automatami, korzystając z najnowszych dobrodziejstw rewolucji naukowo-technicznej. Jedynie biedna Sara siedzi w szpitalu psychiatrycznym po tym, jak naopowiadała wszystkim wkoło o morderczych robotach przybyłych z roku 2029. Do Sci-Fi o pojedynku niszczycielskich maszyn, reżyser wrzuca także dramat i trochę komedii, a wszystko to z odpowiednim wyczuciem. Wątki odchodzącej od zmysłów Sary wyczekującej końca świata czy relacja T-800 z Johnem poszukującym w robocie ojcowskiego wzorca, doskonale potrafią uderzyć w tragiczne nutki, za to uczący się ludzkich nawyków Terminator to naprawdę świetny, nieprzesadzony motyw humorystyczny. Jednocześnie, Cameron ani na chwilę nie zapomina, że przede wszystkim prowadzi tu film akcji. Pościgi, wybuchy i starcia są tu głównym daniem, a wysoki budżet pozwala na wdrożenie do produkcji wszystkich tych pomysłów, na które w 1984r nie starczyło funduszy.

Na szczególną uwagę zasługują również bohaterowie. Film rezygnuje z klasycznej kliszy rycerza ratującego słabszych i skrzywdzonych, w zamian serwując nam grupę silnych postaci z krwi i kości. John jest rezolutnym, twardo wychowanym dzieciakiem, Sara to filmowa ikona feministycznej siły, Terminator zaś… jest Terminatorem, po prostu. Nasi protagoniści stają ramię w ramię ze wspólnym złem, każdy daje coś od siebie i nikt nie jest tu kotwicą, holowaną tylko po to, ażeby tu i ówdzie wrzucić elementy pseudodramatycznego patosu.

Oko za to cieszy polepszona technika samego Camerona, który od czasów pierwszego „Terminatora” nabrał większego obycia w staniu za kamerą. Wszystko, od narracji po ujęcia, sprawia tu wrażenie tworu pełnego i w najmniejszym stopniu przemyślanego, a całość obserwuje się z wielką przyjemnością

W „Dniu Sądu” Cameron połączył zjawiska, które nieczęsto idą ze sobą w parze. Reżyser spełnił swoją wizję, usatysfakcjonował nią fanów, a przy okazji stworzył świetną kontynuację własnego dzieła, która stała się równie ikonicznym tworem co sam pierwowzór. „Terminator 2: Dzień sądu” jest kompletny jako sequel, ale też kompletny jako dzieło samo w sobie, warte uwagi nawet dziś, niemalże 30 lat po premierze.

Więcej recenzji, a także filmowe newsy i ciekawostki:
https://www.facebook.com/OstatniNaSali

Mokies

Obejrzyj pełna wersję filmu która trwa 2g : 35 m : 55 s i ocena podskoczy ci o dwa oczka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones