Taka nasza "Agora" w pewnym sensie. Już pomijając fakt, który jest ciągle wyciągany czyli jaka to Dorota Kwiatkowska była piękna (bo owszem była) ale tu świetnie broni się fabuła. Zdrowe, przaśne pogaństwo kontra chore, neurotyczne judeochrześcijaństwo. I kto wygrywa?
PS - sceny erotyczne z Jerzym Kryszakiem mogą zryć mózg - uprzedzam (spoiler)