Japończycy to jednak mają swój własny świat, którego zachód chyba nigdy nie zrozumie :). Te wszystkie Adamy , Lility , LCL-e,Lance Przeznaczenia ,w połączeniu z płytka historią paru emo nastolatków i ich problemów wieku dorastania( bo nikt mnie nie kocha i każdy mnie krzywdzi).......dajta spokój:)............To ma być klasyk?????.....chyba tylko właśnie dla EMO:D
Najgorzej zainwestowane ponad 800 minut mojego życia, trzeba być prawdziwym masochistą aby czerpać przyjemność z oglądania tego "dzieła":). Ale i tak polecam każdemu , aby sam na własnej skórze doświadczył tego ,ze ta seria to płytka historia ,ubrana w kwasowe , pseudo-filozoficzne szaty. Piątkę mogę dać .
Też odniosłem wrażenie, że ten serial nie jest jakimś wartościowym studium depresji, chociaż jest tam trochę momentów skłaniających do refleksji. Ogólnie wątki psychologiczne wydają się być dość powierzchowne ale z drugiej strony reżyser został zainspirowany swoimi doświadczeniami z depresją więc pewnie wie o czym opowiada. Najchętniej posłuchałbym co ma do powiedzenia na temat warstwy psychologicznej serialu jakiś fan anime będący przy okazji psychoterapeutą :).
Wątek sci-fi i świat przedstawiony są już dużo lepsze, sporo ciekawych pomysłów i dość skompliowana historia skłaniająca do szperania z zainteresowaniem w necie w poszukiwaniu objaśnień i interpretacji. Ogólnie to IMO 8/10.
zgadzam się w 100%. To jest dla dzieciaków szukających dziury we wszystkim użalających się nad sobą. Psychika rozpieszczonych 12 letnich gówniarzy i ich zachcianki to nie jest klasyka anime wg. mnie. Naprawdę porazka
Jeśli pragnienie akceptacji jest dla ciebie "zachcianką rozpieszczonego dwunastoletniego gówniarza" to dopiero jest porażka. Nie uważam Evangeliona za arcydzieło, widziałam rzeczy które poruszały mnie bardziej i w sferze intelektualnej i emocjonalnej, ale akurat jeśli chodzi o psychikę bohaterów, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich wiek, to według mnie Evangelionowi niewiele można zarzucić.
Swoją drogą - skoro oglądanie tego było dla niektórych tak wielką męką, po co to robiliście? Trzeba było wyłączyć po pierwszym odcinku, wątpię, że ktoś kazał wam oglądać NGE pod groźbą bolesnej i powolnej śmierci. Wtedy zmarnowalibyście tylko 25 minut życia. Wyszłoby wam na zdrowie - oszczędzilibyście nerwy i wzrok, a czas moglibyście przeznaczyć na coś, co sprawi wam przyjemność.
Może nie cały. Do 6-7 odcinka jest znośne. Potem to już praktycznie się nie da oglądać.
Nie chcę korzystać z typowego argumentu plebsu czyli (nie zrozumiałeś) więc postaram się to ująć nieco inaczej.
Te wszystkie Lility, Lance, LCL-e i Adamy są fragmentami zaczerpniętymi z najpopularniejszej książki na świecie - Biblii. Zwój o którym mowa przez całą serie także istnieje i także posiada własną treść, a znając już takie szczegóły zupełnie inaczej się odbiera serie.
Z płytkością bohaterów się zgodzę - a jak! Nie ma w tym nic dziwnego, tak jak nie ma żadnej większej głębi w uczuciach które odczuwamy na codzień. Problem w tym, że ta seria także nie jest o paru emo nastolatkach, oni są jedynie ścieżką prowadzącą nas do centrum. Krótko ujmując całość, ta seria jest o prostych rzeczach ukazanych w skomplikowany sposób.
Spoilery!!
Pewnie i przerost, pewnie i nie klasyk, ja jedynie zwracam uwagę na to czym ta seria nie jest.
Głównym wątkiem (podłożem) który jest powoli rozwijany jest sens, znaczenie, egzystencji ludzkiej, jako dodatki mamy pełną bombonierkę postaci przedstawiających sobą najróżniejsze fobie i choroby psychiczne. A jest to tylko jedna strona medalu (ta logiczna) drugą stroną jest właśnie walka z aniołami, odniesienia do Biblii, do zwoju z morza czarnego, elementy mitologiczne które także mają swój wkład. Ta seria jest składanką setek motywów których przeciętny, jednorazowy widz nie jest w stanie wyłapać, dlatego też często Evangelion jest odbierany jako syf a przez fanów (widzących go więcej niż 2 razy) jako klasyk.