Fantastyczna Czwórka od Rogera Cormana - czegoś takiego nie można przegapić za żadne skarby. Wyreżyserowany przez Olaya Sassone obraz nigdy nie trafił o oficjalnej dystrybucji, choć patrząc na niektóre szmiry wyprodukowane przez Cormana, można stwierdzić, że w tym przypadku twórcy nie mają się tak naprawdę czego wstydzić. Owszem, całość prezentuje się zgoła koszmarnie, zupełnie jakby zamierzeniem twórców było stworzenie parodii hollywoodzkiego blockbustera, niemniej jako "guilty pleasure", film sprawdza się wprost idealnie. Dostajemy tutaj w pakiecie kiepskie aktorstwo, koszmarne dialogi, "kosmiczne" zwroty akcji i efekty specjalne z gatunku "sto lat za Murzynami". Zaznaczyć przy tym warto, że "Fantastic 4" AD 1994, powstała jeszcze w czasach, gdy ekranizacje komiksów traktowane były jako rozrywka gorszego sortu. Wprawdzie szczytowymi osiągnięciami gatunku były już wówczas "Superman" z Reeve'em i "Batman" Burtona, jednak wystarczy wspomnieć kuriozalnego "Kapitana Amerykę" od Pyuna, by wykazać się wyrozumiałością wobec omawianej pozycji. Ja tam osobiście wolę takie "superhero movie", niż współczesne wysokobudżetowe gnioty bez duszy.