W sumie niezły dramat / horror, prequel japońskiego Ringu. Przedstawia smutną i wciągającą historię - fabuła jest niezła. Film, jak większość azjatyckich filmów grozy, toczy się w wolnym tempie, by w końcówce nieco przyspieszyć. Lecz nie sprawdzaj tego filmu jeśli szukasz tutaj dobrej akcji. Myślę, że dobrze podsumowanie japońską, oryginalną serię Ringu. Zabrakło jednak lepszej muzyki (jednak za często w filmie jest po prostu cisza) i scen, które mogły by przerazić. Lecz ten, kto obejrzał dwie części Ringu, również Narodziny powinien obejrzeć. Moja ocena: 6/10.