Co prawda film cholernie potrafi budowac klimat ale wyszystko to zostalo zniszczone przez OGROMNE dziury fabularne. Nie znam sie zbytnio na Japonskiej grze aktorskiej ale tu chyba troche aktorw ponioslo w niektorych scenach przez co film daje odbior takiego kina klasy B, zreszta koncowa muzyka to potwierdza. I jeszcze ta ckliwa muzyka podczas rozmow bohaterow, myslalem ze to kolejny odcinek jakiegos "Przystanek Alaska" a nie wysokiej klasy japonski horror. Rozumiem ze lata 90 etc etc, ale kurcze no.
Smutna muzyka to największa zaleta japońskich filmów. W dużej mierze tym się różnią od amerykańskich.
Moze po prostu jestem przyzwyczajony do innego kina, mi to bardziej przeszkadzalo niz podobalo. Ale mimo wszystko dzieki za informacje :)