Groza skrojona pod gusta młodej widowni. Nie nazwałbym tego jednak całkiem niewinną rozrywką: pomimo, że całość może jawić się jako infantylna, miejscami bywa dosyć makabrycznie. Film składa się z dwóch nowel, które spaja mało wyszukana klamra: trójka dzieciaków opowiada sobie "straszne historie". Na rozgrzewkę raczą nas dwiema krótkimi historyjkami, potem przechodzimy do sedna sprawy. Pierwsza opowieść traktuje o dręczonym przez rówieśników chłopcu, który otrzymuje nieoczekiwaną pomoc ze strony szkolnego woźnego. Druga jest już znacznie ciekawsza: mamy w niej małoletniego eksperymentatora z obsesją na punkcie owadów, którego pasja w końcu zwróci się przeciw niemu...
"The Willies" to wypiek typowy dla lat 80.: wyczucie klimatu idzie tu w parze z kiczem. Dla mnie największą przeszkodą w trakcie seansu był niewysublimowany humor, dopasowany do wrażliwości dwunastolatków. Realizacyjnie też rzecz nie zachwyca: reżyseria, montaż, aktorstwo są na poziomie produkcji telewizyjnej. Ogląda się wprawdzie całkiem nieźle, ale do takiego "Eerie, Indiana", serialu skierowanego do podobnej grupy docelowej, zdecydowanie daleko.