Przyjemnie się oglądało, jednak rys psychologiczny postaci był pisany chyba na kolanie (albo w ogóle go nie było). Po pierwsze Thelma. Kobieta z takich charakterem (lubiąca się zabawić, szalona trzpiotka) nie potrafiłaby żyć pod dyktando męża. Nie widać było, że się go boi. Taką zagrała przez co nie jest wiarygodna. Podobnie policjant ścigający uciekinierki a jednocześnie stojący po ich stronie. Przyczyną takiej postawy wydaje się być zeznanie (a raczej opinia) kelnerki, która przekonała go, że są niewinne. To i późniejsze jego zachowanie świadczy, że facet naiwny i głupiutki, a skoro tak, to dlaczego ma poważenie a autorytetem bije na kilometr? Harvei Keitel kompletnie nie pasował do tej roli, miałem wrażenie jakby się męczył. 4/10