Błagam, nie porównujmy filmów z YRF Spy Universe do serii Mission Impossible. Sama od kilkunastu lat jestem ogromną fanką kina indyjskiego, ale nawet "War", które uważam za najlepszy film z Uniwersum Yash Raj nigdy nie przyrównałabym do jakiegokolwiek filmu akcji z Tomem Cruisem - Cruise to klasa sama w sobie. Chłop praktycznie wszystkie sceny akcji wykonuje sam, do M:I Fallout nauczył się latać helikopterem, skoczył z budynku na budynek, co przypłacił złamaną nogą, w M:I 7 rzucił się w przepaść wraz z motorem, prowadził samochód jedną ręką przykuty kajdankami do swej filmowej towarzyszki, więc o czym my w ogóle mówimy. Przecież i w "Pathaanie", i w "Tiger 3" większość scen akcji jest wykonywanych przez modele komputerowe, co już drastycznie psuje doznania filmowe. Film "Fighter" z Hrithikiem Roshanem i Deepiką Padukone, który będzie miał swą premierę już za kilka dni również nie będzie w stanie równać się z "Top Gun Maverick", w którym sceny powietrzne wszystkie zostały nakręcone w prawdziwych odrzutowcach. Tam, gdzie możemy, chwalmy kino indyjskie, ale jeśli chodzi o kino akcji, filmy hindi są daleko w tyle za tymi z Tomem Cruise'm. Już kino południowoindyjskie kręci o niebo lepsze filmy akcji niż kino hindi.

Przeczytaj jeszcze raz ;) Chodzi o konkretny fragment sceny z "M:I 6", a nie cały film. Choć nie da się ukryć, że czasem widać inspiracje z M:I w bollywoodzkich filmach, ale z przepaścią w jakości.

Jakie filmy akcji polecasz z południowoindyjskich?