Przesadzasz trochę, ot niezły melodramat z bardzo dobrą rolą Piper Laurie i młodym Gibsonem. Ta miłość wybuchła w bohaterach trochę zbyt późno i zbyt nagle. Ogólnie po dobrym początku film za bardzo przypomina jakiegoś Harlequina. No, ale zobaczy warto, zwłaszcza że lekko się ogląda i czasami nawet wzrusza.
Obejrzałam ten film z sentymentu dla książki, którą zachwycałam się jako nastolatka na zmianę z "Ptakami ciernistych krzewów". I szczerze mówiąc, jestem zawiedziona. Film nie ma w sobie nic z magii książki. Zobaczyłam i poczułam się jakoś tak nie do końca usatysfakcjonowana. Także, jestem na nie i bardziej polecam przeczytać "Tima" niż go obejrzeć.