Fabuła jest strasznie pogmatwana i chyba sam scenarzysta nie miał pojęcia, co napisał. Otóż grupa ludzi postanawia zwiedzić opuszczone studio filmowe, które w niedługim czasie ma być przeznaczone do rozbiórki. Jak się okazuje, jest to obiekt poruszający się w czasoprzestrzeni, który zagina rzeczywistość każdego z członków ekspedycji osobiście, przez co życie w budynku staję się niesamowicie pogmatwane. I tak jest przez cały film. Bohaterowie oczywiście próbują się wydostać i powrócić do normalnego życia.
Film jest robiony za marne pieniądze i widać to w czasie seansu. Wszystko stoi tu na prymitywnym poziome, aż do bólu. Nie wiem, czy celem filmu był hołd, czy może parodia wszelkiej maści horrorów i sci-fi lat 60, 70 i 80, ale ani jedno, ani drugie dobrze się nie sprawdza. Film jest jakiś taki nijaki, ciężko w ogóle coś sensownego o nim powiedzieć. Daję 3/10 i radzę odpuścić, zdecydowanie nie warto