Nie mogę zrozumieć, co dzieje się ze współczesną kinematografią stricte rozrywkową, a w zasadzie co dzieje się z odbiorcami tego typu twórczości. Ja wiem, że w teatrze wypada klaskać po zakończeniu nawet słabego przedstawienia, ale po miernym seansie?
"Tlen" taki właśnie jest - mierny, nijaki, niczym szczególnym nie zaskakuje, jest nudnawy, a zwroty akcji (o ile w tej fabule da się mówić o akcji) mogą zaskoczyć chyba tylko gapowatego, zaspanego nastolatka. Trudno nawet wczuć się w klaustrofobiczny klimat, bo - paradoksalnie - owego po prostu brak. Wydaje mi się, że w ostatnich latach jedynym godnym uwagi przedstawicielem tego gatunku - kiedy główny bohater budzi się w zamknięciu - jest "Kod dostępu" z doskonałą fabułą, równie doskonałymi zwrotami akcji i świetnym, acz wyjątkowo depresyjnym, nastrojem.
"Tlen" jest miałki, a jedynym uczuciem, jaki we mnie wywołał, to uczucie ulgi, że już się zakończył. Oczywiście przestrzeganie przed nadciągającą katastrofą klimatyczną jest działaniem ze wszech miar słusznym, pożytecznym i wręcz godnym pochwały, ale czy naprawdę warto robić to w tak infantylny sposób?
Swoją ocenę "4", czyli "ujdzie", chętnie zamieniłbym na "nie uchodzi", ale takowej brak.
Wiadomo każdy ma swój gust i zdanie co mi nie przeszkadza, ale taki przywołany tu przez Ciebie Kod dostepu to inna liga, ze względu chociażby na budżet :) Uwierz na słowo (chyba, że robisz w branży), że im wiekszy budżet tym na więcej sobie możesz pozwolić. Tu bardziej chodzi o konwencje, bo paradokasalnie cięzko zrobić interesujący film o wartkiej fabule i ciekawej grze aktorskiej praktycznie w jednym miejscu. Jedyne co mi przeszkadzało to mało przenikliwe pytania i rozmowy głównej bohaterki (wynikało to też z zagubienia i utraty pamięci) z robo głosem obsługującym kapsułę, ale inaczej nie byłoby dramaturgii do końca. Fajny pomysł z klonem :)
A oglądąłeś może ostatnie dzieło wypuszczone przez netflixa czyli Pasażer 4? Podobna tematyka kosmosu i eksploracji, ale tam absurd goni absurd...
"Pasażera 4" nie miałem odwagi obejrzeć po przeczytaniu komentarzy, mimo wszystko cenię swój czas, a miernoty staram się omijać szerokim łukiem. Nie wiem, może kiedyś, w przypływie desperacji i to tylko z racji, że występuje tam Toni Collette.
Trudno mi się zgodzić z Twoim argumentem, że wszystko zależy od budżetu. Bywają filmy naprawdę niskobudżetowe, które są co najmniej dobre i w dodatku potrafią nieźle zarobić - przykładem może być choćby "Cube", a za wielkie pieniądze stworzyć kicz stulecia - przykładem z pewnością świeci "Bitwa o Ziemię".
Generalnie rzecz ujmując w ostatnim okresie przeżywam znacznie więcej rozczarowań niż radości i na razie nic nie wskazuje, że ktoś przyszykował smaczną filmową ucztę.
Mimo wszystko obyś nie był tak zdesperowany, żeby obejrzeć Pasażera 4 :) Oczywiście, że nie wszystko zależy od budżetu, ale częstokroć wpływa on na ocenę końcową oglądających, którzy skarżą sie na słabe efekty specjalne, kiepską grę aktorów klasy B i C, kulejącą scenografię itd. Jeżeli mamy dobry scenariusz, porządną ekipę i trochę grosza to możemy coś budować.
Kod dostepu to był świetny film i trochę zdziwiłem się Twoim porównaniem do tego tutaj. Od samego początku widziałem w tym konwencję rodem z Pogrzebanego (Burried) z Reynoldsem, bo podobnie, wszystko działo się na małej przestrzeni, istniało realne zagrożenie życia (kończył się tlen), jedyne kontakty ze światem zewnętrznym odbywały sie przez telefon oraz bohaterowie musieli rozwikłąć zagadkę dlaczego znaleźli się w danym miejscu czy położeniu.
Nie martw się, dawno nie widziałem chyba czegoś, co mógłbym sklasyfikować jako wielkie arcydzieło, dlatego z uznaniem i tęskontą wyszukuje każdej nowej produkcji, któa wstząsnie moim poczuciem estetyki :D
Btw, Bitwa o Ziemię była dobrym pomysłem, aczkolwiek nienajlepiej zrealizowanym, atomówka wysłana kosmitom mocno przypominała pomysł z Dnia Niepodległości :) pozdrawiam
Otóż ani budżet, a już na pewno nie "jedno miejsce akcji" nie przeszkadzają, aby nakręcić film dobry lub wręcz doskonały. Przykładów jest wiele jak chociażby Cube czy Moon nie wspominając już o filmach z poza sci-fi bo jest tego mnóstwo.
Spięty budżet dużo ułatwia, natomaist nigdzie nie napisałem, że jest to warunek konieczny do stworzenia dobrego kina (sam przytoczyłeś przykłady). Mnie raziło tylko porównanie do Kodu Dostepu, albo później (jak wynikło z dyskusji) do Kodu Nieśmiertelności, biorąc pod uwage konwencję i budżet. Chętnie przeczytam co ty piszesz w kwestii komentowanego filmu, bo biorąc pod uwage oceny, mamy zgoła odmienne przemyślenia.
Film "Pasażer 4" nie był jeszcze taki zły. Dzięki częstym zmianom akcji, absurdy po prostu się ignoruje. Nie wytrwałem co prawda do końca, bo już w połowie film stał się przewidywalny, więc przewinąłem na końcówkę i okazało się, że stało się faktycznie to, czego się spodziewałem.
Dziękuję za cenny głos w dyskusji i gratuluję wyważonej opinii poprzedzonej, jak się domyślam, wielogodzinnymi rozważaniami. Swoją drogą - o ile się nie mylę - kompaktowość wypowiedzi sugeruje zauroczenie antyczną myślą filozoficzną, w tym wypadku spartańską.
Sęk w tym że nie ma sensu dyskutować takie piszesz dyrdymały. Ale masz prawo. Jak każdy domorosły spec od kina
Ależ nie musisz ze mną dyskutować, tylko napisać coś od siebie. W końcu wydajesz się koncesjonowanym specem od kina, a jak wiadomo noblesse oblige! Przynajmniej tych, którzy je naprawdę posiadają.
Zgadzam się, plus ten film mógł skończyć się w 5 min:
- O, obudziłaś się. Awaria tlenu, masz mało życia.
- Komputer, napraw jakoś tlen.
- OK.
Napisy
Dodałbym jeszcze to, co mnie zawsze w***wia w moim komputerze: "Wystąpił nieokreślony błąd. Zamknij program".
malkontent jesteś xD ten film to nic wybitnego, kilka nielogicznych kwestii, głupie flashbacki, ale klimat klaustrofobiczny oddany dobrze, trzymający w napięciu, fajne creepy scenki, bardzo klimatyczne. cieszę się, że to obejrzałem, bo całość jest dość oryginalna i ciekawa, jeśli przymkniemy oko. kurde, w końcu to sci-fi, a i tak nie jest przesadnie napisany i NIE JEST NUDNY, jakbym miał porównać to chociażby do nudnej, dennej Grawitacji
Matko... Grawitację oceniasz jako nudną i denną? Wg mnie o niebo lepsza od tego gniota. Ale może i dobrze że ile ludzi tyle gustów bo świat byłby nudny. Pozdrawiam
Chyba rzeczywiście jestem malkontentem:) Trudno jednak nim nie być w zalewie bylejakości i kina powtórkowego. A na marginesie - wprawdzie Grawitacja nie powaliła mnie na kolana (a nawet wprost przeciwnie, jeśli to możliwe), ale jednak była o niebo ciekawsza od Tlenu.
w tym dzisiejszym zalewie bylejakości Tlen wcale nie wypada źle. Pasażer nr 4 czy inne, nowe twory właśnie w tym gatunku to tego typu dzieła, których byś pewnie nawet do końca nie zdzierżył. ja będę bronił Tlenu i już xD a swoją drogą to chyba odświeżę sobie Grawitację, skoro tak zachwalacie. w dniu premiery był to tak przehajpowany, nijaki film, że na kolana mnie nie powalił, ale do pozycji embrionalnej pod kocem jak najbardziej
Ok, film może się nie podobać, ale po co od razu obrażać nastolatków, posługując się stereotypami, które z zasady są krzywdzące... Czsami przeciętny szesnastolatek ma ciekawsze przemyślenia i poglądy niż niejeden dojrzały.
Utyskujesz na innych widzów i na całą kinematografię, bo Tobie się film nie podobał. Jesteś ich rzecznikiem czy co?
W pewnym momencie usłyszałem, że tlenu starczy na 30 min. Postanowiłem sprawdzić ile minut pozostało do końca filmu. 80!!!. Mam takoż same podejście do tego filmowego obrazu - 4/10!!!
Bardzo dobry film. Trzeba odjąc z oceny za dłużyzny retrospekcyjne i przewidywalność, ale poza tym trzyma w napięciu dużo bardziej niż np. podobni tematycznie "Pasażerowie". Pierwsze co pomyślałem to to, że główna bohaterka [SPOILER] jest klonem, albo że jest w kosmosie. Zaskoczeniem było że oba te przypuszczenia się sprawdziły co mnie bardzo usatysfakcjonowało jako fana właśnie takich filmów.