PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=861020}

Tlen

Oxygen
6,0 12 463
oceny
6,0 10 1 12463
5,5 11
ocen krytyków
Tlen
powrót do forum filmu Tlen

1. Jeśli prawdziwa Liz na ziemi chciała pomóc swojemu klonowi, czemu pierwsze telefony odrzucała? Kilkukrotnie?
2. Jeśli transfer „duszy” do innego ciała był możliwy, czemu nie zrobiła sobie klona Leo (męża) na Ziemi do towarzystwa? Została tam całkiem sama
3. Liz na ziemi miała 60-70 lat. Mała jest szansa, że jej matka nadal by żyła w wieku 80 lat i więcej, a tu żyje, ma się świetnie i odbiera telefony
4. Sama idea instalowania telefonów w kapsułach jest idiotyczna - jeśli wojsko nie chciało, by tajemnica wyszła na jaw
5. Funkcje kapsuły: do wyboru do koloru. Internet, telefon, funkcje życiowe, dodatkowo byle random jakim był klon Liz może podejmować decyzje dotyczące innych klonów (rozcięcie kokonu męża, kamerki, zabieranie tlenu: wtf?)
6. Jeśli Liz na ziemi nie wspierała wojska, to nie powinna znać kodu otwierającego kapsułę na pierwszym miejscu. Tymczasem zna go po upływie 12 lat (tyle spał klon), a wojsko zaraz ją rzuca na glebę za pomoc klonowi xD

Tyle absurdów, film oceniam na 6 bo trzymał w klimacie.

ocenił(a) film na 2
vinyl

Tak, to zwalczanie prawdziwej Liz za pomoc klonowi jest mega absurdalne. Dlaczegóż w ogóle miałoby im zależeć na tym, żeby klon nie przeżył o ile byłaby na to jakaś szansa. Do tego procedura eutanazji nie wiadomo po co, do tego odliczanie kiedy nastąpi nawet nie tyle wypuszczenie zastrzyku uśmiercającego, co kiedy dojdzie on rurką do nogi :) Odliczanie na głos, żeby klon wiedział. Po co?? Jednocześnie choć tyloma rzeczami klon może zarządzać, to akurat tym zastrzykiem nie. Dlaczego??

I tak jak piszesz, nie chcą żeby klon sobie uświadomił, że jest klonem, ale dają mu dostęp do internetu, prasy, telefonu... Swoją drogą kiedy sklonowana wyszukuje Liz na fejsie, to aktualna Liz ma tam zdjęcie profilowe i świeże zdjęcia jakby była w wieku klona. Potem nagle okazuje się, że to staruszka... Jednocześnie jej matka nadal żyje.... Z kolei mąż zmarł, i okazuje się, że już dawno temu, kiedy była jakaś tam epidemia, która w gruncie rzeczy już raczej nie stanowi problemu skoro żyją tyle lat później, choć jednocześnie mowa o tej epidemii w ten sposób, by sugerować, że jakby przez nią ludzie chcą opuścić Ziemię, co zresztą samo w sobie jest dziwacznym pomysłem, ale mniejsza o to. W każdym razie mąż umiera kawał czasu przed czasem akcji filmu, ale jakimś cudem jego świadomość została skopiowana. I wydaje się, że tylko po to, żeby stworzyć tego klona, więc nieco bez sensu, ale OK, to można pominąć, bo równie dobrze oryginalna Liz mogła i dla siebie zrobić klona męża, bo mogła zrobić kilka, nieistotne.

Dostęp klona Liz do innych kapsuł - to jest mega idiotyzm, bo jeden klon mógłby w ten sposób zniszczyć całą ekspedycję z kaprysu czy np. zemsty niszcząc pozostałe klony.

Klonowi Liz spada tlen, ale nawet przy jego poziomie bliskim zera dziewczyna jest całkowicie przytomna i sprawna fizycznie. No to raczej tak nie działa...

Podłączona do aparatury, ale kiedy ma dostać środek uspokajający, to chce jej go podać dodatkowe robotyczne ramię...hmm... I teraz rzecz najpiękniejsza - klon Liz wyciąga sobie te dwa wenflony - w tym w ręku jeszcze rurkę, nie to że samą igłę, ale kawał rurki z żyły, wyciąga rurkę do brzucha, chyba do żołądka. O ile ta rurka do brzucha być może dałaby się podpiąć, bo być może został otwór/mocowanie po tym, to jak ona niby wpięła sobie w żyłę stopy ten jeden wenflon, tak zupełnie na ślepo, mając nawet problem z dosięgnięciem stopy, a co dopiero wcelowaniem w żyłę?... i drugie trafienie w żyłę ręki... błagam...

No i kwestia tego tlenu. Pomijam jakiś absurd tego dlaczego komenda nie mogła być przyjęta od razu, choć mogła być przyjęta ileś tam minut później. W każdej kapsule było ileś tlenu, który był zużywany przez danego klona. Jak niby miałby zostać pobrany tlen z kapsuł innych klonów i zapodany do kapsuły Liz?? Przecież to by trzeba całe powietrze z danej kapsuły, gdzie jeszcze był tlen przepompować do kapsuły Liz jednocześnie usuwając z kapsuły Liz powietrze w niej obecne. (Gdyby powietrze było brane z kapsuły z martwym klonem, to jeszcze dla urozmaicenia z bakteriami wyemitowanymi przez trupa ;P) Jak by to miało być zrobione?? Nie było tam żadnych pojemników z tlenem, film przedstawia to tak jakby każda kapsuła miała na start ileś tlenu i klon miał to zużyć, co w ogóle jest też jakimś bezsensem, bo niby wszystko takie zaawansowane, a nie wyposażyli ich w żadną rezerwę tlenu i w tak prosty sposób jak przez mały brak tlenu mogą tracić kolejne klony.

I cała ta sprawa oprzyrządowania kabiny klona. Gdyby wszystko poszło jak trzeba i klon by został przebudzony kiedy trzeba, po spadnięciu kapsuły na zasiedlaną planetę, to nic z tych rzeczy chyba nie byłoby mu potrzebne. Jednocześnie powinien wtedy wiedzieć co się dzieje, jaki ma cel, a taka Liz nie wie w ogóle gdzie i po co jest, więc?? Powiedzmy, że po przebudzeniu klona byłby on informowany gdzie i po co jest, co zapewne wywołałoby u większości niezły szok ;P no ale powiedzmy, że by tak to zrobili, no to potem raczej inne funkcje niż te prezentowane w filmie byłyby tym klonom potrzebne. Całe to monitorowanie stanu klonów podczas ich snu powinno być raczej dostępne dla kogoś, kto by nad nimi czuwał, żeby dotarły gdzie trzeba sprawne. Albo ktoś na Ziemi, albo ktoś na statku, a wtedy to te monitory itd. powinny być widoczne dla niego, a nie dla śpiącego klona. Mogłoby to też być oczywiście sterowane przez roboty i wtedy nadal nie byłoby potrzeby by było widoczne dla śpiącego klona.

Jakiś ogólnie absurdalny jest ten film. I mnie wcale nie trzymał w klimacie, tylko nużył.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Nie tyle film jest absurdalny, co brakuje wam wyobraźni. Każdy film ma jakieś dziury logiczne, ale litości.

Po co procedura eutanazji... być może gdyby okazało się, że niektóre klony są zarażone tym wirusem, to można w ten sposób wyeliminować zakażone jednostki, przed wystrzeleniem ich w przestrzeń kosmiczną. Kapsuły czekały na wystrzelenie 12 lat, aż klony dojrzeją, więc w tym czasie wszystko mogło się zdarzyć. Przeprowadzając eutanazję nosiciela, zabijamy tez wirusa.

ocenił(a) film na 2
Sony_West

Wyobraźnia nie naprawia absurdów, a dyskutując o filmie lepiej skupić się na filmie zamiast na wymyślaniu takich złośliwości na siłę. I nie, nie każdy film ma jakieś dziury logiczne. A jeśli ma to jeszcze pozostaje kwestia tego co na ile danemu widzowi przeszkadza w danym obrazie. Są filmy, w których występują tego typu niedoróbki, a które to filmy i tak cenię. Kwestia filmu jak i widza. Nie neguję tego ani też mi to nie przeszkadza, że ten konkretny film, pod którym piszemy, ma swoich wielbicieli.

Co do procedury eutanazji, to przecież została włączona dlatego, że nastąpiło przebudzenie klona. Nie ma mowy o żadnym zagrożeniu wirusem. Dodatkowo nie miałoby sensu niesprawdzanie klonów na obecność wirusa (o ile w ogóle byłoby możliwe zakażenie) przed ich umieszczeniem na statku, a później stan zdrowia klonów był dalej monitorowany, więc jeśli byłoby jakieś zagrożenie, to byłoby wykrywane i klon uśmiercany, ale w przypadku, o którym mówimy nie ma w ogóle kwestii wirusa, więc Twoja argumentacja nie ma tu sensu.

vinyl

1 Nie wiem.
2 Być może zrobienie klona było zbyt drogie, aby go zostawić na Ziemi.
3 Jest to możliwe a w czasie rozmowy bardzo się "dogadały".
4 Fakt, sama prawdziwa Liz powiedziała, że coś poszło nie tak, więc klon nie powinien się obudzić. Może łączność byłaby potrzebna na nowej plannecie, ale tam raczej nie ma telefonów.

ocenił(a) film na 5
vinyl

3. Jeśli starsza Liz, jako "pani profesor" ma 70 lat, to jej matka nie może mieć 95 lat i odebrać telefonu? Widziałaś kiedyś 95-letnią osobę? Bo ja widziałem. I wierz mi, to nie były osoby niedołężne, tylko w pełni samodzielne, cieszące si ę życiem.



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones