ale moim zdaniem twórcy wykorzystali książkę do rozgłosu.Film praktycznie w ogóle nie wiąże się
z książką która moim zdaniem była genialna i twórcy moim zdaniem nie powinni nazywać tego
filmu ,,Tożsamość Bourne'' gdyż z książką łączy go tylko tytuł i główny bohater.Nic więcej
Właśnie problem w tym, że to raczej nie mój gatunek. Ja czytam głównie powieści o tematyce wojennej, ale może się kiedyś skuszę. Dzięki.
uważam podobnie jak ZuzAnna, doceniam i chwalę film za to, jakim filmem jest, a nie jak bardzo lub jak mało łączy go z książką,przy całym szacunku i zrozumieniu do argumentów przedmówców...sam osobiście mam kilka zarzutów w innych ekranizacjach książek autorów których czytuję ( Ludlum raczej nie jest moim targetem), nie mniej w tym przypadku chodzi o film i jako taki oceniam wysoko...pozdrowienia :)
Tyle że mało kto książkę czytał, Skarbeczku. Albo nawet o niej słyszał. Więc "ale moim zdaniem twórcy wykorzystali książkę do rozgłosu" to Ty między bajki lepiej se włóż.
W Polsce miliony raczej nie, ale tysiące jak najbardziej.Zacznijmy też od tego, że w Polsce ogólnie książki nie są kupowane na dużą skalę.
Nie wiem jaką oglądalność łącznie może mieć u nas Bourne, bo tu na Filmwebie to kropla w morzu jeśli chodzi o widzów.
Te tysiące które czytały książkę to również tylko mały odsetek.
Podpisuje się pod twoim komentarze, film- ciekawa sensacja, ale książka była genialna- najprościej mówiąc- zwiodłem się na nim
A ja najpierw obejrzałam całą serię, a teraz właśnie czytam książkę i uważam, że taka kolejność to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Dzięki temu mogłam nacieszyć się filmem i docenić go jako film sensacyjny nie wkurzając się na to, że tak bardzo odbiega od treści książki a teraz czytając powieść przeżywam miłe zaskoczenie, że jest jeszcze lepsza niż się spodziewałam po obejrzeniu filmu. ;))