Trylogia Bourne'a to raczej dość znane filmy. Sądziłem, że w parze z popularnością idzie też jakość. Tymczasem film jest do bólu przewidywalny i nielogiczny.
Koleś pamięta wiele niesamowitych rzeczy jak to, że na tej i na tej wysokości może tyle przebiec, albo bez problemu odgaduje wagę człowieka, a nie wie, że czerwony to kolor chyba najbardziej rzucający się w oczy. Paraduje z czerwonym workiem i jeździ czerwonym samochodem jakby problemem było załatwić inny. Na pomysł zmiany wyglądu też mógłby wpaść wcześniej.
Marie też jest absurdalną postacią. Zupełnie nie przeszkadza jej to, że faceta szuka policja i że jest zamieszany w coś dużego skoro płaci tyle pieniędzy. Oczywiście zakochują się w sobie, bo jakże mogłoby być inaczej?
Dalej jest jeszcze gorzej, bo po przyjeździe do swojego domu koleś sądzi, że zajmuje się transportem morskim! Jasne, właśnie po to mu te fałszywe paszporty, wysoka sprawność fizyczna i za to dostał dwie kulki w plecy.
Później w domu pojawia się agent, który w co najmniej dziwnych okolicznościach popełnia samobójstwo. Ot po prostu Marie się wścieka, że ktoś ma jej zdjęcie, a Jason koniecznie musi ją uspokajać w takiej odległości, żeby wspomniany agent zdążył skoczyć.
CIA też jakaś niemrawa. Nie wiedzą jaką serię mają pieniądze Bourne'a? Nie mogą wysłać przeciw niemu więcej ludzi? Odciski palców wystarczy wytrzeć? No i z Zurychu do Paryża to chyba jest niemały kawałek.
No i na koniec cudowne olśnienie! Dowiadujemy się, że Jason nie zabił Zulu Guli, czy jak mu tam było, bo zobaczył dziecko. Och, och jakież on ma mięciutkie serduszko. Może powinien zostać misiem przytulasiem zamiast agentem-zamachowcem?
Tak się zastanawiam czy 5/10 to jednak nie zbyt wiele.
W ramach szukania błędów logicznych zapomniałeś że kolor samochodu nie miał żadnego znaczenia w fabule filmu ani dla akcji,bo szukano po tablicach rejestracyjnych samochodu Marii,a nie po kolorze,zaś czerwony worek też nie był powodem dlaczego szukano Bourna.Co do sprawności fizycznej i pewnych umiejętności powinieneś wiedzieć,że utrata pamięci jest zazwyczaj selektywna czyt.ludzie tracą pamieć pewnych wydarzeń czy ludzi,ale nie posiadanych umiejętności.Czyli jak nie pamiętasz jak się nazywasz to teoretycznie nie powinieneś umieć czytać ani pisać tak to wychodzi wg.twojej logiki w końcu pisanie czytanie czy też korzystanie ze sztućców przy posiłkach to umiejętności nabyte,tak jak bieganie,wspinanie się,czy też strzelanie i ocenianie na oko ile ktoś waży.Wszystkie te czynności wymagają nauczenia układu nerwowego pewnych zachowań i reakcji a układ nerwowy pamięci nie traci tylko pewne elementy mózgu.A tak w ogóle przeczytaj książkę ma ona to wszystko czego brakuje w filmie.
Jak to kolor nie miał żadnego znaczenia?! Chyba łatwiej jest zauważyć kolesia z czerwonym workiem niż niebieskim, nie? On pamiętał wszystko poza tym kim jest, zresztą ślepy nie jest. :P
Nie wiem o co chodzi z tą sprawnością fizyczną, bo do tego elementu się nie przyczepiłem.
Nie pamiętał,ale w sytuacji zagrażającej życie stwierdzał że posiada pewną wiedzę która raczej nie jest powszechnie dostępna.Sprawność fizyczna to tylko przykład w końcu sam napisałeś <że na tej i na tej wysokości może tyle przebiec, albo bez problemu odgaduje wagę człowieka>
Worek nie był naprawdę ważny,to tylko dodatek w końcu równie dobrze mogli go ścigać za to że chodzi w zimę w grubym rybackim swetrze w kolorze pomarańczowym bez puchowej kurtki jak większość innych mieszkańców Zurichu czym zwraca na siebie uwagę nie gorzej niż czerwonym workiem,do tego pobił policjanta.Worek był tylko punktem zaczepienia dla ścigających go i tyle.
Zdecydowania polecam książkę nie ma wad z filmu ani tych błędów i niedociągnięć z filmowej fabuły,a i jest jasno wyjaśniona rola Marii czego w filmie zwyczajnie zabrakło.Jest też wersja z 1988r też nie idealna ale na pewno pod wieloma względami lepsza od tej (bliższa pierwowzorowi ;literackiemu).Na pocieszenie Ci powiem że następne części są jednak lepsze ta chyba jest najsłabsza.Zresztą słabość tego filmu to duża ilość modyfikacji jakie wprowadzono by "unowocześnić "tą powieść.
Worek był CZERWONY. Nie ścigali go za posiadanie worka. Ale z czerwonym workiem na plecach łatwo rzucał się w oczy.
I co z tego?kompletnie nic nie wynikło,dla tego że był czerwony bo ścigali go dla tego że był ich zdaniem osobą niebezpieczną agentem który zawiódł na całej linii i należy go dopaść. za wszelką cenę.Mieli jego zdjęcie z kamer,a opis ubrania nie jest najistotniejszy podobnie jak ten czerwony worek.A zreszą skąd wiesz może Bourne jest daltonistą albo wskutek utraty pamięci nim się stał a jak wiadomo daltoniści nie rozpoznają kolorów czerwonego i zielonego.No ale wyżołądkowałeś się,ok.
Raczej wątpię, żeby z daltonistów robili tak dobrych agentów. Rozróżnianie kolorów czasem się przydaje. I nic nie żołądkowałem.
Popieram - worek to taki swoisty strzał w stopę xD Całość spoko, Bourne ubrany w rozciągnięte swetry, używane kurtki, etc, ale ten worek.... Fakt- to był błąd, ale znowu myślę, że to dlatego tak łatwo dopadli go w ambasadzie. Rzucał się w oczy i gliniarze go śledzili, w ambasadzie zyskał na czasie i skorzystałby z tego, gdyby wtedy zdawał sobie sprawę z tego kim jest. A tak wpadł ;)
Zgadzam się z tym, co powiedział szarit. Radzę przeczytać książkę, bez tego film, a zwłaszcza wspomniany wątek z Marie bardzo rzuca się w oczy. W książce jest jej zachowanie wytłumaczone, jak i zachowanie CIA, dlaczego nie zrobili wokół osoby Bourne'a szumu. Tak samo sytuacja z tymi dziećmi i faktycznym powodem, dlaczego nie zabił Mr. Eko jak na mój gust jest zbyt błaha i banalna. Ale cóż, po przeczytaniu książki, film raczej małej ilości czytających przypadnie do gustu ;)
Ale z drugiej strony to całkiem dobrze, że film znacząco różni się od książki, gdyż w takiej sytuacji każdy może sobie pozwolić na jedno, bez obaw o zepsucie sobie niespodzianki w drugim.
Przecież wyraźnie piszesz : "Worek był CZERWONY". Tak jakby to miało jakieś znaczenie.
Aha. Ja nie zwracałem uwagi na kolor worka bo to oczywiście zupełnie nieistotne. Filmu wcale nie uważam za arcydzieło , ale te niedociągnięcia o których mówisz są zupełnie nieważne. Nie można traktować filmu jak Dziennik Telewizyjny i pewne elementy muszą być naciągane. Najgorszym minusem tego filmu jest coś o czym nie wspominasz. Jest to jakby nie było ekranizacja "TOŻSAMOŚCI BOURNE'A" Ludluma. Osią akcji w książce jest rozgrywka między Bourne'm a Carlosem - płatnym zabójcą. Carlos jest najważniejszą po Bourn'ie postacią w książce.Ktoś kto czytał książkę doskonale wie o czym mówię. Twórcy filmu poszli na całość i wyeliminowali postać która ma kluczowe znaczenie w powieści. I to przede wszystkim trzeba wytknąć bo to jest nie do zaakceptowania. Film mógłby mieć zupełnie inny tytuł bo z książką ma wspólnego tyle co nic. Natomiast ogląda się go nawet dobrze jak pogodzimy się z tym że to jednak nie bohater Ludluma. Żadne arcydzieło powtarzam ale taki film na 5/10.
TWOIM ZDANIEM kolor jest nieistotny i twoim zdaniem te niedociągnięcia są nieważne. A ja się z Tobą kompletnie nie zgadzam.
Szkoda, bo jeśli przestaniesz zwracać uwagę na takie głupstwa to lepiej ci się będzie oglądać filmy. W każdym filmie można znaleźć coś naiwnego i niestety tak musi być bo to po prostu kino. Ale wyszukiwanie tych elementów i wytykanie ich nic tak naprawdę nie daje. Psuje tylko przyjemność z oglądania. Dlatego ja nie narzucam ci swojego zdania tylko po koleżeńsku radzę żebyś po prostu oglądał filmy na luzie i przymykał oko na pewne rzeczy bo jeżeli nie to oglądanie większości filmów będzie dla ciebie męką a nie rozrywką.
Bez przesady. Są filmy, w których można przymknąć oko, są filmy, w których tych głupstw się nie zauważa i są wreszcie filmy, w których tych głupstw nie ma. Poza tym myślisz, że ja siadam do filmu z nastawieniem: "co by tu bzdurnego wyłapać"? Nie. Siadam, oglądam i widzę. A później dzielę się spostrzeżeniami lub nie.
I będę się upierał, że światła stopu, sygnalizacja świetlna, czy płachta matadora nie bez powodu mają kolor jaki mają.
również myślałem, że film będzie lepszy (wszystkie te ohy i aha, zachwyty), a okazał się zwykłem, niczym niewyróżniającym się spośród innych filmem akcji, jakich wiele
obejrzyj sobie pierwszą wersję. Lata swietlne temu miala klimat. Jak dzis? Nie wiem bo nigdzie tego nie puszczają.
Po 1 - i co z tego ? Po 2 - to jest jednostka odległosci ale jej wyznacznikiem jest czas... więc się doucz zanim bedziesz chcial zabłysnąć.
Oglądałem teraz na TVN i nie wiem czym się ludzie zachwycają. Oglądałem całe mnóstwo lepszych filmów. Jedynie muzyczka Mobiego jest miła dla mojego ucha z powodu filmiku na YT "TT IOM CRASHES 2 of 4" :)
"Po 1 - i co z tego ?"
To z tego, że twoje zdanie nie ma sensu. A autor tematu niech lepiej obejrzy sobie Batmana - tam to dopiero realizm.
No ale nie porównuj dwóch różnych gatunków. Zresztą TDK był o wiele bardziej realny (tak, peleryna nie wkręca się w motor!).
W Batmanie nic nie było realne. Bo przy pierwszej okazji takiego gostka ubranego w lateksowe wdzianko potraktowano by serią z AK47 i byłoby po sprawie.
Nie jestem zaskoczony, bo dokładnie takiej odpowiedzi sie po tobie spodziewałem.
Równie dobrze możesz powiedzieć, że wiadro jabłek wazy trzy metry, ty tępy gimbusie.
"Jesteś jeszcze na tyle przygłupi, żeby nie wiedzieć że na metry tez się dziś kupuje"
Trzymajcie mnie :D
fakt ze nie rewelacja i naiwny, ale w swetrze na tle muru dobrze udaje cegłę.
6/10
Co do nie zniknięcia umiejętność fizycznych po utracie pamięci:
http://en.wikipedia.org/wiki/Muscle_memory
Jest takie coś jak pamięć mięśni, wyćwiczone odruchy, które robi się kompletnie nie zastanawiając.Np. żołnierze navy seals potrafią zrobić tzw. double tap w ciągu pół sekundy.
przy szybkostrzelności automatu ok 600/min to faktycznie wyczyn... i w tej wersji nazywa sie to "hammer"