Na pierwszy rzut oka scenariusz jest pełen dziur i nieścisłości. Ale to tylko pozory. Jest tak tylko przy założeniu, że wszystko co widzimy na ekranie, nie dzieje się naprawdę, a jest tylko dedukcją szeryfa Eda Toma Bella, który usiłuje poskładać elementy układanki w jakąś całość. Brakuje mu kluczowych elementów, więc wymyśla sobie postać bezwzględnego mordercy Antona (Ed Tom - Anton), aby wypełnić swoją hipotezę. Przy takiej poprawce ten dziwny scenariusz nagle robi się logiczny i sensowny.
Tymczasem żaden Anton nie istnieje. Za większość czynów Antona na ekranie w rzeczywistości odpowiedzialny jest Llewelyn. Film jest pełen subtelnych podpowiedzi np. podkreśla się zamiłowanie obu postaci do dobrych butów, obaj mają scenę ściągania skarpetek (oczywiście w obu przypadkach kolor się zgadza), obaj kiejdy są ranni kupują od jakichś przypadkowych dzieciaków ubrania, z których improwizują opatrunek.
Zachęciłeś mnie do jak najszybszej powtórki swoją krótką analizą. Trzeba się będzie temu baczniej przyjrzeć. Dzięki.
Tak, ten film można oglądać wielokrotnie doszukując się ukrytych znaczeń. Proponuję przy najbliższym seansie pokminić, o co tak naprawdę chodzi w polowaniu Llewelyna na początku filmu oraz co zobaczył szeryf w kostnicy w końcówce.