Obejrzałem nową wersję. Zaznaczam, że jestem starym piernikiem, który sikał w majty ze strachu jako dzieciak podczas seansu starej wersji.
Co nasuwa się świeżo po seansie: jest to LEPSZA ekranizacja samej książki, lepszy dobór dziecięcych aktorów (świetny Ben, Bev, Han, Ritchie rozwala tekstami), ale jednak nie da się ukryć, że Tim Curry był znacznie lepszy jako clown. Atmosfera w wersji z 1990 - mimo gorszych efektów - też jakby bardziej gęsta (Bowers bardziej demoniczny).
Obydwie wersje stawiam prawie na równi. Czego nie ma jedna wersja, uzupełnia ją druga.
Czekamy na 2 część :).