Nie rozumiem, jak można było przerobić pełne gagów i potyczek Toma i Jerry'ego na jakąś nudną i mdłą historyjkę. Ode mnie 1, bo to zwyczajna kpina.
No właśnie. Tutaj Tom i Jerry schodzą na dalszy plan, a na pierwszym jest ta dziewczynka, Robin. Moim zdaniem ten film nie powinien mieć nagłówka "Tom i Jerry", tylko "Robin". W tamtych starych krótkometrażowych odcinkach o Tomie i Jerrym nie było żadnych piosenek, a Tom i Jerry nie mówili, tylko ciągle się gonili. A w "Wielkiej Ucieczce" nie tylko mówią, ale nawet śpiewają. I gonią się tylko na początku i na końcu. Przez większość filmu nie robią sobie na złość, mimo że w serialu było to ich ulubione zajęcie.