FIlm to wykastrowana wersja gry z fabuły i zmienionym końcem. NIe ma w niej bohaterów wyprawy z którymi Lara płynęła na wyspę. Nie ma w filmie uczuć, brakuje postaci. Od gdzieś połowy filmu do bieganie i skakanie. Muzyki nie ma. Absolutnie nie ma żadnego motywu który wpada w ucho. Sama łupanina. FIlm jest jak Assasin Creed. Twórcy wzorowali się na oryginale ale widać nie grali i nie zrozumieli tego dlaczego gry były kasowe. A co jest powodowało? POSTACIE, RELACJE, HISTORIA, NARRACJA. W grze siedzi się jak na szpilkach, kapitalnie nakreślone postacie i w ogóle. Tu raptem jeden kapitan kutra i na razie. A szkoda. Bo to po Assasin Creedzie kolejny film który jest niby dobry, ale niby spartolony przez wizje twórcy i widzimisie kogoś tam. No bo dla kogo te filmy sa najpierw? Dla fanów gry, potem trafiają dalej. Dopoki fani nie beda ekranizować gier albo ludzie ktorzy grali w nie dopóty bedą takie frankensztajny jak Tomb Radier czy Assasin Creed. Niby dobrze, a źle. Jest niedosyt. To nie jest kupa. Bo jest wręcz nieźle ale niedosyt, że aż mnie telepie jak można było tak to rozegrać słabo:(