Uważam, że to tylko kolejny mało udany film na podstawie gier, jakich jest już wiele. Nic nowego nie wnosi do kinowych adaptacji gier. Chociaż ma plusy. Jest parę fajnych scen bezpośrednio wziętych z gry (np. ta we wraku samolotu), Alicia Vikander poradziła sobie ze swoją rolą, będąc przy tym także najładniejszą Larą Croft, też dobrze, że na początku filmu twórcy pozwalają nam trochę przyjrzeć codziennemu życiu Lary. Jednak to są w zasadzie wszystkie plusy. Poza samą Larą Croft brakuje w ogóle jakiejkolwiek głębi postaci. Dodatkowo ja rozumiem eksperymenty przy adaptacjach gier, ale ożywienie ojca Lary i jeszcze umieszczenie go na wyspie to dla mnie jako gracza gruba przesada. Pokazuje to tylko, że twórcy nie chcieli sobie zadać trudu, żeby umieścić w filmie więcej istotnych drugoplanowych postaci i przez to fabularnie film niczym nie zaskoczył. Ten film można obejrzeć raz, a potem zapomnieć.