Rozwija się powoli przerysowanym obrazem idealnej amerykańskiej rodziny z przedmieść, która
ukrywa pewne problemy. Wszystko z dyskretnym humorem i nieśpiesznym tempem, przeradza się
powoli w thriller s-f/horror o nastolatkach, by wreszcie zakończyć się orgią złego smaku. I to właśnie
ta końcówka jest miodzie. Dla koneserów wszystkiego co obślizgłe i pokręcone.
Dla mnie odwrotnie. Cała ta tajmnica bardzo mnie wciągnęła. Czy Billy zwariował? Bieże prochy? To jego sen? A może coś się dzieje... Końcówka jak dla mnie nie dobra. Za dużo tego dziwnego czegoś. Kosmici czy też mieszkańcy od dawna spoko. Przerażający bo nie wiadomo kto jest kim, komu ufać. Ale łeb w dupie itd. to nie dla mnie.