w waszych egzemplarzach też są takie rażące błędy?
"mienso", "matkom przełorzonom", "renkom" itd...
z tyłu książki, niby jest informacja, że są to specjalne błędy by oddać lepiej charakter
bohatera - co ma pisanie do wymowy?
nie da się tego czytać, razi w oczy i irytuje.
Filmu jeszcze nie oglądałem, ale zamierzam
Pisanie do wymowy jest takie, iż że ponieważ jak chcesz przeczytać słowo ręką jak "renkom"? Nie da się czytać nie czytaj nikt ci nie każe swoje żale wylewaj na samosi czy w podobnym miejscu dziękuje dobranoc. :) sam offtopa robię bo to powinno dotyczyć filmu.
z ciekawości pytałem, może autor tak sobie wymyślił, a może wydawnictwo.
książka ,na podstawie której został nakręcony film jak najbardziej dotyczy filmu ;)
Zależy jakie masz wydanie, ale w moim jest rozdział pt. "Od tłumacza" i tam jest opisane dlaczego tak jest ta książka napisana... Irvine Wesh pisał książkę w slangu (gwarze) szkockiej, a tłumasz chciał to jak najlepiej przekazać na polski i uważam, że to mu wyszło całkiem dobrze.
Jesli autor pisal te ksiazke w scots (jezyk szkocki wywodzacy sie z angielskiego) to powinna ona zostac przetlumaczona tak jak kazda inna ksiazka. Dla uzytkownikow scots to taki sam jezyk jak kazdy inny. I nie jest zadnym slangiem. No chyba, ze to wlasnie o jakis szczegolny slang chodzi. Z tego co jednak czytam w necie o panu Welshu, to jest to pisarz rzezbiacy w scots konsekwentnie. W Trainspotting uzyl tzw. urban scots, czyli dialektu powszechnie stosowanego w Edynburgu.
skad od razu ta agresja??? nie checesz to nie odpowiadaj, jesli masz atakowac innym uzytkownikow. przypominam, ze to jest forum i kazdy ma prawo do podjecia dyskusji, oraz ze kazdy czlowiek ma inne zdanie ktorym moze sie podzielic;p
Książka opisuje życie Szkotów, konkretnie - mieszkańców Leith. Posługują się tam nieco innym angielskim niż "brytole", to coś jak u nas kaszubski. Zajrzyj kiedyś do angielskiego wydania, zobaczysz o czym mówię. W filmie też położono na to nacisk.
Pan Jędrzej Polak zamiast poprawiać autora tłumacząc jego twórczość najpierw na "klasyczny" angielski, a potem na polski postanowił po prostu przetłumaczyć na Polski sposób mówienia bohaterów. Moim zdaniem udało mu się to znakomicie i doskonale wpasowuje się takie tłumaczenie w klimat i wymowę książki.
W ogóle nie nazwałbym tego "błędami ortograficznymi", chociaż faktycznie - po pierwszych 2-3 stronach można tak to odebrać. Ale po jakimś czasie wciągniesz się i dopiero wtedy ujrzysz geniusz tego prostego zabiegu.
Mnie osobiście bardzo podobał się sposób w jaki napisana została książka :)
Dzięki temu jakoś bardziej wczułam się w sytuację bohaterów, którzy przecież nie należeli do górnych warstw społecznych, więc niby jak inaczej mieliby się wysławiać? ;) Brzmiałoby to co najmniej sztucznie, gdyby chłopaczek taki jak Renton używał nienagannego słownictwa i poprawnych form gramatycznych.
Zresztą, w innych książkach Welsha (tłumaczonych nie przez tych samych ludzi) też znajdują się różne fajne zwroty typu : poszłem i "błędy" :)
no nie wiem, może tylko mnie tak rażą te błędy w oczy, + wzrokowcy zapamiętują pisownie czytając więc jak ktoś ma problemy z ortografią to nie polecam ;p
Pozdrawiam ;-)
Ha! Widzisz :D Przeczytałam to w wakacje, a od września zaczęłam mieć problemy z ortografią :d Może to ma jakiś związek :D
Dobrze rozumiem autorkę tematu:) sama odstawiłam "Forresta Gumpa" z tego samego powodu. Nie mogłam już patrzeć na te wszystkie "poszłem" itp. Tak, wiem, że Forrest był idiotą i dlatego tak mówił, ale raziło mnie to tak czy siak. Bardzo chcę przeczytać "Ślepe tory" (bo tak brzmi polski tytuł tej książki), ale teraz mam wątpliwości, czy uda mi się przez nie przebrnąć.
Co do wypowiedzi Balrogosa: co to w ogóle ma być? "Pisanie do wymowy jest takie, iż że ponieważ jak chcesz przeczytać słowo ręką jak "renkom"?" Czy skoro już brak ci kultury to możesz chociaż zdania kleić w taki sposób, by ich sens był zrozumiały?
buahahahahhaha nie osmieszaj sie , ze pracowales w sezonie na zmywaku to nie wszystko