Moim zdaniem film opowiada nie o samych narkotykach ale o uzależnieniu. Renton wyjeżdża zostawiając przyjaciół (zrywając z nałogiem). Ci jednak nie pozwalają o sobie zapomnieć - tak samo jak heroiną z którą nie potrafi skończyć, nałóg powraca. Oszukując przyjaciół poprzez kradzież forsy próbuje oszukać nałóg. Tylko poprzez "zdradę" i niemożliwą już do naprawienia relację z przyjaciółmi jest w stanie całkowicie skończyć ze swoją przyjaciółką - heroiną. Pytanie tylko czy można wejść na dobrą ścieżkę nikczemnym uczynkiem?
Ano właśnie. Moim zdaniem na końcu filmu powinien wyrzucić tę kasę do wody i odejść, ale razem ze Spudem. Te pieniądze były przeklęte, zrobione na krzywdzie innych, na takich jak on. Chciał 'wybrać życie' ? No to powinien zacząc od zera, znaleźć pracę i zacząć żyć normalnie, przecież tak dobrze mu już szło pod koniec filmu. Rozpoczęcie nowego życia z kilkunastoma tysiącami funtów było oszukaniem, ale samego siebie. Był ćpunem, a stał się złodziejem i zdrajcą, chcącym jednocześnie normalnego życia. Renton jak sam powiedział na końcu, uważał siebie za złego człowieka. Trochę kurtyzana z logiki.
Wątek interesu Sick Boya na którym koniec końców dorobił się Renton jest trochę wciśnięty trochę na siłę. Zakończenie i puenta płynąca z filmu jest przekombinowana i moim zdaniem trochę nielogiczna.