Historia z tego co pamiętam była taka: dwóch lub trzech kolesi i dziewczyna pojechali samochodem (zdaję się kabrioletem) do Meksyku aby przemycić do USA narkotyki. Gdzieś na jakimś zadupiu pojechali do jakiejś willi, posiadłości angielskojęzycznego mafioza po towar. Jeden z nich czy wszyscy to połknęli. Potem lub przed były jeszcze jakieś historie ale nie pamiętam dokładnie. Na pewno pamiętam to, że jeden z nich już na przejściu granicznym do USA zaliczył zgona bo worek z dragami się rozerwał. Prawdopodobnie reszta znajomych uciekła z samochodu......tak to pamiętam i poproszę o tytuł:)))