Irytująca postać głównej bohaterki, słaba historia, marne aktorstwo, niezbyt wymagające dialogi i obowiązkowo "Francja-elegancja, fan fan tulipan" czyli prosty przepis na zachwycenie społeczeństwa demokracji post-ludowej. Ulga po upłynięciu ostatniej sekundy jest porównywalna do znalezienia wyczyszczonego toi toi'a na plaży w Mielcu...
no cóż takimi ogólnikami oceniającymi można rzucać na lewo i prawo - nie wnoszą one nic poza krytykanctwem, Kieślowskiego trzeba umieć oglądać :)
Do takiego kina trzeba dojrzeć. Patrząc na liczbę ocen - 208, bardzo wątpię w dojrzałość gustu osoby z pierwszego postu.