Nie wiem, moze ja nie rozumiem tego typu kina, ale film wydal mi sie strasznie kiczowaty i zupelnie bez polotu... Biegaja po tym domu jak nakreceni, wszystko to wydaje sie nie miec ladu i skladu... Zas koncowa scena to juz zupelna klapa, typowe amerykanskie zakonczenie z ojcem szybkim jak huragan mijajacym wirujace ostrza byle tylko uchronic ukochane dzieciaki... Teksty tej calej specjalistki od duchow sa nedzne, ogolnie dialogi stoja na bardzo niskim poziomie. Film dostanie ode mnie 4 pkt. - 1 jako punkt wyjsciowy, 2 za scene rozciecia faceta automatycznymi drzwiami, 3 za scene w lazience a 4 za cala idee tego zautomatyzowanego domu (swietny pomysl!).