Kilkuminutowa sekwencja powstawania organicznego życia. A wszystko to pod mikroskopem aborygeńskiej kultury... spirale, dzielące się komórki i fantastyczne symbole zaciągnięte wprost z wysp Pacyfiku. Efekt licznych podróży pana L.Lye - przedziwnie fascynujący.
Tytuł w języku samoańskim.
oh, widzę, że ktoś tu bardziej obeznany. siadłam do seansu nie przeczytawszy nic o palu lye ani o tym dziele. i szczerze mówiąc zakończenie jest dla mnie trochę niewiadomą. mianowicie co by miało znaczyć i jak tu zinterpretować moment zamiany prawej, hm, postaci w spiralę, która po oddzieleniu dalej jest spiralą...
a muzyka (a może bardziej tło, dźwięki) niesamowicie hipnotyzują!