Zgadzam sie. Początek ledwo wytrwałam i miałam ochotę spakować z powrotem płytę do opakowania DVD. Jednak znając bolly z tego, że najczęściej pierwsza połowa filmu ma nas przygotować do wielkich emocji w drugiej- poczekałam cierpliwie i opłaciło się. To co mi nie pasuje w filmie to elementy latynoskiej muzyki, którą Devgan uznał za największy atut ( motyw piosenki przewija się nieustannie w dodatkach). Pewnie jest to atrakcyjne dla Indusów, dla mnie wyszło słabo. Taniec to też słaby punkt filmu. Brak swoistej dynamiki, temperamentu, zabawy. Ajay bardzo mi nie pasował do roli delikatnego amanta. W pierwszej połowie naśladował swobodę, luz lekkoducha i hulaki. Hm. Nie pasuje to do niego. Nie wyszedł jak dla mnie przekonująco. Mógł pokazać więcej tej egoistycznej twarzy. Był jednak po drugiej stronie kamery i jako groźny wódz tam się starał. Może właśnie nie umiał zagrać luzaka, bo spinał sie na planie i nie zagrał porządnie samoluba, bo wstydził sie tej swojej wersji przed wszystkimi. W końcu partnerkę zagrała żona i nie wypada. Co ludzie powiedzą? :-). Ogólnie film poruszył mnie. Dotknął ważnych tematów. Jest w kanonie nowoczesnego kina Indii - konflikt ja - oni, ja - miłość. Walka z egoizmem. Kajol fajnie zagrała. Nie było zbyt drastycznie. Za to jestem wdzięczna. Więc - przeczekajcie budyniowy świat pierwszej połowy - warto. neela96 dała 7 - czyli ogólnie podobało się :-).

Średni, a mimo to dajesz ocenę 7/10? To raczej lepiej, niż średni...