Można powiedzieć, że utożsamiam się z główną bohaterką i przez większość filmu byłam pod wrażeniem prawdziwości tej historii. A tu na koniec bum! Piękna miłość i spełnienie, bo ktoś docenił jej tekst. Co jest grane? Gdybym chciała coś na poprawę humoru, obejrzałabym "Goście, goście".