Film jest bardzo dobry, po kiepskim Moonrakerze (ach powieść Fleminga była wspaniała) mamy tutaj do czynienia z bardziej poważnym nastrojem. Postać Bonda w tym odcinku jest świetnie przrzedstawiona, Roger jest tutaj bardziej serio ale i żarty dobrze się przedstawiają gdyż nie są przesadzone jak we wcześniej wspomnianym Moonrakerze. Judy Hevlock (tak nazywała się w książce Fleminaga) grana przez Carole Bouquet jest namiętna jak i niebezpieczna co dodaje tylko uroku tej postaci. Kristatos mógłby być lepszy ale po Sir Huggo Draxie (moim zdaniem to była kalka Blofelda) potrzebny był bardziej realistyczny przeciwnik. Topol jako Columbo pełnił bardziej rolę komediową (tak mi przynajmniej się wydaje ;-) ) co sprawiło że film ogląda się naprawdę jeszcze lepiej. No i Bibi Dahl która tutaj gra rolę czysto komediową ale jak świetnie przedstawioną. Podsumowując jest to jeden z moich ulubionych filmów o 007, szkoda że jest ak mało doceniany.
9/10